Lakier „Wołgi” jest w idealnym stanie. Wygląda, jakby przed chwilą wyjechał z salonu
W ostatnim czasie na drogach w Przewornie można niekiedy spotkać czarną „Wołgę”. Dziś to bardzo rzadki widok. Tym bardziej, że auto wygląda jakby przed chwilą wyjechało prosto z linii produkcyjnej. Jest to prawdopodobnie jedyny egzemplarz tego samochodu w powiecie strzelińskim. I o dziwo, nie jeździ nim emeryt, ale znany w gminie Przeworno prezes dużej firmy rolnej.
Ireneusz Kaproń, prezes firmy RPPH PrzewornoMowa o Ireneuszu Kaproniu, szefie RPPH Przeworno. Jak sam mówi, nie jest pasjonatem zabytkowych aut i jakichkolwiek samochodów. - Jestem pasjonatem motocykli - opowiada Ireneusz Kaproń. - Jeżdżę od wielu lat i sprawia mi to ogromną przyjemność. Jadąc „gdzie bądź”, po prostu odpoczywam. Wyruszając w trasę mam jakiś określony cel, ale po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów może się on zmienić. I jadę wtedy, gdzie mi się żywnie podoba. „Wołga” widziana na drogach powiatu strzelińskiego wzbudza duże zainteresowanie kierowców
Jak to się więc stało, że prezes RPPH Przeworno został posiadaczem „Wołgi”? - Pod koniec ubiegłego roku przeglądałem internet, szukając starego, polskiego Fiata 125p - kontynuuje nasz rozmówca. - Kiedyś mój ojciec miał taki samochód, w kolorze zielonym. I pomyślałem, że może z sentymentu kupić takie auto i je „odpicować”. Nie mogłem jednak znaleźć żadnej, odpowiadającej mi oferty sprzedaży fiata 125p. Wówczas przypomniała mi się „Wołga”. To duża, rzadko spotykana w tej chwili limuzyna. Sami to widzieliśmy. Tapicerka samochodu i pokrowce siedzeń są jak nowe
Do czasów wyjazdu wojsk armii radzieckiej z Polski takich aut można było spotkać na ulicach wiele. Niekiedy na widok „Wołgi” uciekali najmłodsi, bo w powszechnym obiegu funkcjonowało powiedzenie, że „porywa dzieci”. Warto dodać, że tymi samochodami wówczas jeździli sami dyrektorzy, sekretarze partii itd., czyli elita. Jednak gdy wojska radzieckie w 1993 roku opuściły nasz kraj, ich oficerowie wykupili z polskiego rynku motoryzacyjnego niemal wszystkie „Wołgi”. W Związku Radzieckim był wtedy olbrzymi popyt na te auta. - Dlatego dziś, o ile można jeszcze spotkać na naszych drogach „dużego fiata”, to „Wołgę” już niemal nie sposób - dodaje Ireneusz Kaproń. - Mój samochód kupiłem w Polsce od pana, który sprowadził auto z Białorusi. Było po kapitalnym remoncie. Inaczej jednak rozumiemy kapitalny remont w Polsce, a inaczej na Białorusi. Dlatego sporym nakładem czasu i pieniędzy postarałem się doprowadzić samochód do stanu niemalże idealnego. Auto ma przejechane raptem około 70 tys. km. Spala 15 litrów benzyny na 100 km, czyli zgodnie z normą. Pojemność silnika to 2400 ccm, a moc 75 KM. Do 100 km przyśpiesza spokojnie w 30 sekund. Samochód waży blisko 1500 kilogramów. Egzemplarz ten wyprodukowano w 1980r., ma więc już 40 lat. Wnętrze samochodu jest przestronne
Jak przekonuje nasz rozmówca, części do „Wołgi” nie są drogie, ale w Polsce jest problem z dostępnością. Trzeba więc sprowadzać je z Ukrainy lub Niemiec.Licznik samochodu pokazuje, że przejechał około 70  tys. kilometrów. Zdaniem mechaników zajmujących się remontem auta, jest to realny przebieg
Tekst ukazał się w 26 (1015) wydaniu "Słowa Regionu". Cały artykuł przeczytasz tu lub tutaj.



UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także