Dziś podsumujemy ostatni zespół z naszego powiatu, występującego w klasie A, Koronę Pęcz. Apetyty piłkarzy i kibiców Korony przed historycznym, bo pierwszym w dziejach klubu występem w rozgrywkach klasy A, były na pewno duże.
Życie i boisko zweryfikowały bezlitośnie marzenia o zawojowaniu wyższego szczebla rozgrywek. W trzynastu jesiennych pojedynkach drużyna z Pęcza zdobyła tylko dwa punkty, remisując w pojedynkach z Czarnymi Sobocisko i Gromnikiem Kuropatnik. W pozostałych jedenastu meczach Korona musiała uznać wyższość rywali. Przed rundą rewanżową nasz zespół znajduje się na ostatnim miejscu i chyba nie pozostaje mu nic innego jak budować drużynę na następny sezon, a wiosną walczyć w każdym pojedynku o honor.
Pechowa porażka
Na inaugurację sezonu punkt uciekł w doliczonym czasie gry, ale tej porażki można było uniknąć, gdyby piłkarze Korony wykorzystali choć część stworzonych przez siebie sytuacji. Nie strzelili oni nawet karnego, a to zemściło się w ostatnich sekundach meczu, w którym zwyciężyła Ślęża Sobótka.
W pierwszej połowie spotkanie było wyrównane, ale pod bramkami nic wielkiego się nie działo. Korona grała chyba nieco sparaliżowana, mając w świadomości historyczną chwilę, jaką był pierwszy występ tego klubu w rozgrywkach klasy A.
Po przerwie było już o niebo lepiej. Korona zagrała z rozmachem i już w 52 minucie mogła objąć prowadzenie. Sędzia Tomalski odgwizdał rzut karny przeciwko gościom za faul na Statkiewiczu, ale, niestety, kapitan Korony Paweł Ostrowski nie wykorzystał jedenastki. Gospodarze nie załamali się jednak i nadal atakowali. Dogodną okazję zmarnował Statkiewicz strzelając nad poprzeczką, ale za trzecim razem w końcu udało się. W 65 minucie historycznego, bo pierwszego gola, dla Korony w klasie A strzela Łukasz Chałubek. Korona mogła podwyższyć to prowadzenie, ale znów grała nieskutecznie. Dalsze sytuacje zmarnowali Kowalczyk oraz Laskowski. Sport bywa przewrotny i tak było też w tym spotkaniu. Goście, mimo że nic specjalnego nie pokazali, najpierw w 80 minucie wyrównali, a w doliczonym czasie gry po strzale z rzutu wolnego zapewnili sobie komplet punktów. W premierowym spotkaniu Korona zagrała w składzie: Skorupski, Ostrowski, Tomasik, Czajka (Makuch), Maćkała, Laskowski, Statkiewicz, Ziółkowski, Dubielowski (Kowalczyk), Bargieł (Michalski), Chałubek (Boguś). W drugiej kolejce Korona zremisowała w Sobocisku z Czarnymi 3-3 i wydawało się , ze złapie odpowiedni rytm , ale nadszedł czas kolejnych porażek. Najpierw 1 września pęczanie przegrali 0-1 u siebie z Galakticos Solna. Tydzień później czekało ich jeszcze trudniejsze zadanie. Wizyta u jednego z kandydatów do awansu Sokoła Smolec, która zakończyła się wysoką porażką.
Zdekompletowani i zdemolowani
Nikt na pewno nie liczył na zdobycz punktową Korony w Smolcu, ale kibice i zawodnicy liczyli, że na gorącym terenie w Smolcu osiągną przyzwoity wynik. Tak się jednak nie stało, a złożyło się na to kilka czynników.
Korona pojechała na ten wyjazd w mocno okrojonym składzie. Z powodu kontuzji w wyjściowej jedenastce zabrakło między innymi Pawła i Adama Ostrowskich i Łukasza Chałubka. W trakcie spotkania kontuzji doznało dwóch bramkarzy. Najpierw ze słupkiem zderzył się Szabłowski, a później z przeciwnikiem zderzył się Skorupski i został odwieziony do szpitala. Z konieczności między słupkami musiał więc stanąć zawodnik z pola, a był nim Statkiewicz. Kontuzji nabawił się też Łukasz Ziółkowski i w sumie nielicznie przybyła na to spotkanie Korona musiała grać zdekompletowana. Można więc powiedzieć, że podopieczni Aleksandra Ziółkowskiego zostali totalnie rozbici w Smolcu, bo ostatecznie po 90 minutach gry miejscowi zaaplikowali naszej drużynie osiem goli, nie tracąc żadnego
- Mam w drużynie obecnie jeden wielki szpital. Brakuje mi ośmiu zawodników. Nie wiem jeszcze co z moimi bramkarzami, gdyż obaj doznali kontuzji w tym spotkaniu. Jak na razie był to najlepszy rywal z jakim graliśmy i jaki oglądałem do tej pory w naszej grupie klasy A. Według mnie, jest to najpoważniejszy kandydat do awansu do klasy okręgowej- powiedział naszej gazecie po tym spotkaniu szkoleniowiec Korony Pęcz/Szczawin Aleksander Ziółkowski.
Pierwsze i drugie derby
W piątej kolejce 15 września doszło do pojedynku derbowego powiatu strzelińskiego, w którym Koronie przyszło się zmierzyć nie z byle kim, bo liderem grupy IV Czarnymi Kondratowice. W klasie A były to pierwsze derby jedenastki Korony. Pierwsze dwadzieścia minut należało wyraźnie do gości, ale z każdą następną minutą do głosu coraz wyraźniej dochodzili miejscowi. Doskonałe okazje w końcowych fragmentach pierwszej połowy mieli Chałubek i Makuch, ale na stadionie było słychać tylko jęk zawodu miejscowych kibiców, po tym jak piłkarze ci pudłowali z najbliższej odległości.
Do przerwy w protokole sędziowskim widniał więc bezbramkowy remis, ale po przerwie gole strzelali tylko przyjezdni. Najpierw do siatki Korony trafił Żyłka, chwilę później Rak i z gospodarzy uszło powietrze. Wynik końcowy to 2-0 dla gości. Tydzień później znów na własnych śmieciach przyszło się zmierzyć w derby powiatu, tym razem z Gromnikiem Kuropatnik. Do meczu ambitniej podeszli gospodarze i to oni, mimo że znajdowali się niżej w ligowej tabeli, osiągnęli lekką przewagę w tym spotkaniu. Dobrą okazję zmarnował Łukasz Chałubek, który mógł otworzyć wynik zawodów w zamieszaniu podbramkowym. Goście odpowiedzieli kontrą Sobskiego, ale skończyło się tylko na strachu dla miejscowych. To tyle o pierwszej połowie.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się bardzo podobnie jak pierwsze. Ponownie Chałubek został dobrze obsłużony przez jednego ze swoich kolegów, ale tym razem fatalnie spudłował. Gromnik odpowiedział akcją wprowadzonego w drugiej połowie Jędrasa, ale z niej też nie było efektu bramkowego. Korona dziesięć minut przed końcem spotkania powinna zdobyć bramkę, lecz znów skończyło się tylko na chęciach. Mecz kończy się podziałem punktów i ponownie dużym zawodem kibiców z Pęcza.
Zespoły bez zwycięstwa
W Domaniowie spotkały się zespoły, które jako jedyne w tej grupie A klasy nie wygrały jeszcze w tym sezonie i wspólnie zamykały ligową tabelę. Zarówno gospodarze, jak i Korona w sześciu grach zdobyli dwa punkty. Rapid zremisował ze Smolcem i Sobociskiem na wyjazdach, a Korona z Gromnikiem u siebie i Sobociskiem na wyjeździe. Zapowiadało się więc ciekawe widowisko, gdyż obie ekipy celowały w zwycięstwo, którego smaku nie zaznały jeszcze w nowych rozgrywkach, a które pozwoliłoby doskoczyć do zespołów nad strefą spadkową. Po tym spotkaniu to Rapid dopisał sobie komplet punktów, a Korona na pierwsze zwycięstwo musiała czekać nadal. Pierwsza groźną akcję stworzyła sobie Korona. Powracający po kontuzji Jacek Dubaniowski uderzył z dystansu, ale z jego strzałem poradził sobie bramkarz Rapidu. Domaniów zdobył prowadzenie w 25 minucie spotkania. Tomasz Szabłowski sfaulował w polu karnym zawodnika gospodarzy i miejscowi po wykorzystaniu jedenastki cieszyli się z pierwszej bramki. Wyrównanie padło jeszcze przed przerwą. Dubaniowski dokładnym podaniem obsłużył Łukasza Chałubka, który wpakował piłkę do siatki i remisem 1-1 skończyła się pierwsza połowa tego spotkania.
W drugiej odsłonie nasz zespół nie stworzył sobie już klarownych sytuacji, a gospodarze dwa razy trafiali do siatki. Najpierw w 70 minucie po kontrowersyjnym rzucie karnym, kiedy sędzia uznał, że faulował Adam Ostrowski, a w ostatniej minucie Rapid strzelił trzeciego gola i było po meczu.
W szponach Pumy i skwarze Ogniska
W ósmej kolejce naprzeciw siebie stanęły ostatnia i przedostatnia drużyna w ligowej tabeli. Do Pęcza przyjechała ekipa Pumy Pietrzykowice. To był tak zwany pojedynek o sześć punktów. Pierwsza połowa tego spotkania była bardzo wyrównana. Oba zespoły stworzyły sobie klarowne sytuacje, a raz piłka wpadła nawet do bramki. Akcję przeprowadzali gospodarze. Tomasik idealnie dośrodkował na głowę Błażeja Kurdysia, który wprowadził trybuny w szał radości. Niestety, arbiter liniowy dopatrzył się wątpliwego spalonego. W drugiej połowie bliski uzyskania prowadzenia był Laskowski, ale przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem gości. To się zemściło i goście, zdobywając dwa gole, wygrywają ten mecz, mimo że kończyli go w dziewiątkę, gdyż zobaczyli dwie czerwone kartki. To jednak nie pomogło gospodarzom w zdobyciu chociażby bramki honorowej.
Kolejnej porażki Korona doznała w 9 kolejce w Przewornie. Co prawda, zaczęło się dobrze, bo w 35 minucie pęczanie zdobyli prowadzenie po strzale Adama Ostrowskiego. Gospodarze jeszcze przed przerwą wyrównali i zespoły schodziły do szatni przy remisie 1-1. Kiedy w drugiej odsłonie Ognisko szybko zdobyło dwa gole, wydawało się, że to spotkanie skończy się pewnym zwycięstwem gospodarzy. Było jednak inaczej. W 75 minucie ponownie Kubata pokonał Adam Ostrowski i goście „poczuli krew”. Atakowali z coraz większym animuszem i stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do wyrównania, ale ostatecznie Ognisko wygrało 3-2.
Kolejne porażki
Nie lepiej było w kolejnych spotkaniach. We wszystkich nasz zespół doznał porażek. W kolejce numer 10 w Pęczu gościł Nefryt Jordanów. Do przerwy Korona, jak to bywało w kilku wcześniejszych spotkaniach, dotrzymywała kroku rywalowi i w protokole sędziowskim widniał bezbramkowy remis, lecz w drugiej odsłonie trzykrotnie drogę do bramki Korony znajdowali przyjezdni i to oni dopisali sobie trzy punkty, wygrywając 3-0. Jedenasta kolejka odbyła się 27 października, a Korona zagrała na wyjeździe z Brożcem. Blamażu nie było, chociaż punkty pozostały u gospodarzy, którzy wygrali 2-0 po bramkach Bartosza i Grzegorza Skoczylińskiego. W dwóch ostatnich kolejkach Korona doznała dotkliwych porażek. Przegrała u siebie z Żórawiną 1-6, a honorowe trafienie było dziełem Łukasza Ziółkowskiego. Na zakończenie rundy jesiennej nasz zespół znokautował natomiast Zachód Sobótka, wygrywając z Koroną u siebie 9-2.
Jesienią Korona w cyfrach przedstawiała się następująco: 13 spotkań, 2 punkty, 0 zwycięstw, 2 remisy, 11 porażek, bramek zdobytych 10, a straconych 44. Nie jest to powalający dorobek, ale cóż, taki jest sport.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.