Google zwróciło pieniądze za zakupy w sklepie internetowym
Kiedy decydujemy się na zakup nowego komputera, mebli czy choćby tylko butów, to liczymy, że będą one na służyć. Zdarza się jednak, że nowy telefon przestaje działać a kupiony sweterek stracił kolor po pierwszym praniu. Czy od razu prosić o interwencję rzecznika praw konsumentów?
- Pierwszym krokiem powinno być zgłoszenie reklamacji w sklepie lub firmie, gdzie kupiliśmy daną rzecz lub usługę – powiedział Albert Demidowski, Powiatowy Rzecznik Praw Konsumenta w Strzelinie. - Oczywiście, również na tym etapie dochodzenia swoich praw służę pomocą. Zwykle jednak włączam się w rozmowy przedsiębiorca – klient wtedy, kiedy reklamacja została odrzucona. Moje kompetencje dotyczą sytuacji, gdzie z jednej strony jest konsument, który uważa, że został pokrzywdzony, a z drugiej przedsiębiorca, którym może być przykładowo firma handlowa, usługowa, a także ubezpieczyciel mienia lub pojazdu. Jeżeli kupiliśmy rzecz od osoby, która nie prowadzi działalności gospodarczej w tym zakresie, to jako rzecznik nie mam narzędzi prawnych żeby interweniować – wyjaśnił nasz rozmówca. W praktyce wygląda to tak, że jeżeli kupiliśmy od sąsiadki spodnie, które przestały się nam podobać, to jedyną instancją rozpatrującą naszą reklamację jest… sąsiadka. Podobnie jest z zakupami internetowymi od osób nie prowadzących firmy.
- Zgłaszając reklamację, należy pamiętać, że musimy wyraźnie wskazać, czego oczekujemy. Czy interesuje nas naprawa, czy chcemy zwrotu pieniędzy, czy zadowolimy się wymianą zakupionej rzeczy. Jeżeli odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca lub czas oczekiwania na odpowiedź jest długi, to proszę zwrócić się o pomoc do rzecznika praw konsumenta – zadeklarował rzecznik.
Google uznało reklamację
W tym przypadku było inaczej niż w znanym przysłowiu. Dziecko miało zaledwie pięć lat, a mogło przysporzyć rodzinie dużych kłopotów. - Jedna z ostatnich spraw, które prowadziłem, dotyczyła zakupów w internetowym sklepie Google. Konkretnie chodziło o tzw. dodatki do gry. Rodzina wróciła z wakacji i zajęta była rozpakowywaniem się. Pięciolatek trochę się nudził, bo dorośli byli zajęci czymś innym. Mama dała maluchowi swój telefon, żeby czymś się zajął. Przez jakiś czas rzeczywiście było cicho i dorośli mogli wypakowywać rzeczy z samochodu. Jednak po kilku minutach pojawił się problem. Na wyświetlaczu telefonu pojawiły się okienka informujące o blokadzie… Okazało się, że dziecko, chcąc uatrakcyjnić gierkę, zaczęło dokupywać dodatkowe funkcje… Po kilku transakcjach konto zostało zablokowane. Pracownikom banku podejrzane wydało się, że w odstępie kilkudziesięciu sekund dokonano prawie dziesięciu transakcji na łączną kwotę ponad 2,2 tys. zł. Można powiedzieć, że na szczęście dla mamy, właścicielki rachunku bankowego. Jeszcze kilka, kilkanaście takich transakcji, a na koncie mógłby pojawić się debet – powiedział rzecznik. I z takim problemem zgłosili się rodzice pięciolatka do rzecznika praw konsumenta. Na pierwszy rzut oka sprawa była beznadziejna. W przypadku zakupu oprogramowania polskie prawo stoi po stronie dostarczyciela oprogramowania. - Z rezerwą myślałem o ewentualnych pozytywnych skutkach kroków prawnych. Przygotowałem jednak i wysłałem pismo do polskiego oddziału Google. Odnosiłem się do polskiej normy prawnej, która mówi, że umowa zawarta przez małe dziecko jest nieważna z mocy prawa. Dodatkowo napisałem, że zakupione oprogramowanie nie było używane i tak naprawdę zainstalowane zostało przypadkowo. Trudno byłoby mi jednak udowodnić, że to dziecko, a nie jego matka, dokonywało transakcji. Polski oddział Google poinformował mnie, że decyzję o ewentualnym zwrocie pieniędzy może podjąć centrala… w Irlandii. Odpowiedź przyszła stosunkowo szybko i ku zadowoleniu rodziców pięciolatka była pozytywna. Pieniądze wróciły na rachunek mamy – wyjaśnił rzecznik.
Tekst ukazał się w nr 1 (1089) wydaniu "Słowa Regionu". Cały artykuł przeczytasz na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Google zwróciło pieniądze za zakupy w sklepie internetowym
Marta76 powiedziała : To by było coś!RE: Google zwróciło pieniądze za zakupy w sklepie internetowym
Gratulacje dla Rzecznika Praw Konsumenta, a dało by się zwrócić do ZUSu o zwrot wpłaconych składek przez rodziców, którzy umarli przed emeryturą?RE: Google zwróciło pieniądze za zakupy w sklepie internetowym
ROZUMIEM ŻE TO REKLAMA