Zamknięto budynek, który był owiany złą sławą

Ostatni mieszkańcy opuścili „belweder” – budynek przy ulicy Pocztowej w Strzelinie, który dawniej pełnił funkcję więzienia. Wcześniej ekipy remontowe zamurowały wejścia na piętra i strych. W ostatnim czasie w budynku mieszkały tylko cztery rodziny.

Mieszkańcy pobliskich bloków odetchnęli z ulgą, kiedy dowiedzieli się, że wysiedlono ostatnich lokatorów. W budynku zamontowano solidne drzwi. Ekipy remontowe z Centrum Usług Komunalnych i Technicznych (CUKiT) w Strzelinie wywiozły 10 ton odpadów zalegających w podwórzu.

– To była wylęgarnia patologii! Ktoś dobrze zdecydował, żeby wysiedlić tych ludzi. Pamiętam lata osiemdziesiąte, kiedy strach było wychodzić na podwórko. Mieszkali tu Cyganie, narkomani i zwykli kryminaliści. Alkohol lał się litrami. Sytuacja uspokoiła się dopiero kilka lat temu – opowiada Grażyna Nowotarska z bloków przy ulicy Staszica.

Dawny lokator, pan Wiesław, dodaje, że w „belwederze” panowały tragiczne warunki socjalne. Nie było ogrzewania, niektórzy korzystali z prądu na kartę. Każdy kombinował, jak załatwić piecyk lub butlę gazową. Część lokatorów dawno temu wysiedlono do mieszkań przy ul. Brzegowej i Chopina.

– „Belweder” opuściłem 7 lat temu i obecnie mieszkam przy ulicy Żeromskiego. Mam pokój z kuchnią, łazienkę i ogrzewanie. Lokatorów wysiedlono do czystych lokali z centralnym ogrzewaniem. Tu musieli wegetować przy piecykach – opowiada pan Wiesław.

Obecnie wszyscy zostali przekwaterowani do innych mieszkań na terenie Strzelina. Czy budynek znajdował się w fatalnym stanie i nie nadawał się do zamieszkania?

– Niejedno pomieszczenie zostało zdewastowane. Między innymi łazienki i nieużytkowane lokale, do których niejednokrotnie się włamywano. Ze względu na zły stan techniczny całego budynku konieczne było wyprowadzenie wszystkich lokatorów i wyłączenie go z użytkowania – tłumaczy Katarzyna Jachowicz, kierownik CUKiT-u, który jest administratorem budynku.

Cały artykuł zamieściliśmy w 6 (1243) wydaniu papierowym Słowa Regionu.