Justyna Karpińska Liszka i jej mąż dbają o to, co przez lata tworzył jej tata
Jest pewne miejsce w Wiązowie, o którym wiedzą wszyscy mieszkańcy ulicy Biskupickiej, ale zapewne są też tacy wiązowianie, którzy o tym zakątku nie słyszeli. A szkoda, bo choć jest ono niewielkie, to ma w sobie magię i historię, której pan Jan poświęcił niemal połowę swojego życia.

Okazją do odwiedzenia tego miejsca były dla nas karpie, te świąteczne, ale nie do końca. Jak wiadomo, od lat ryba ta kojarzy się z Wigilią Bożego Narodzenia i przed świętami wyruszamy na łowy, by ładne sztuki tego gatunku „złowić”, czyli najczęściej kupić. Wiązowscy (choć nie tylko) miłośnicy wędkarstwa wiedzą, że na ul. Biskupickiej, tuż obok dawnej fabryki czyściwa, znajduje się niewielki staw, który przez blisko trzy dekady prowadził Jan Karpiński. Niestety, kilka lat temu zmarł, ale jego perełka, bo tak o tym stawie można powiedzieć, nie podupadła, gdyż zajęła się nim córka Justyna z mężem i dziećmi. Pisanie, że tylko staw jest piękny, to nie do końca prawda, gdyż magię tego miejsca tworzy otoczenie. Ale zacznijmy od początku.
Pod koniec lat 70., w miejscu tym Stacja Hodowli Roślin Ogrodniczych z Siecieborowic zaczęła wydobywać żwir na własne potrzeby. Powstało kilka płytkich oczek wodnych, które wskutek dalszej eksploatacji z czasem zostały połączone. W kilkuset metrach kwadratowych wody pojawiły się pierwsze ryby, tzw. japońce, a później kolejne gatunki. Prace trwały, koparka powiększała i pogłębiała zbiornik, który w latach 80. był już ładnym stawem z głębokimi fragmentami dna.
Jan Karpiński na archiwalnym zdjęciu pani Justyny z okazem ryby, jakich w tym stawie jest więcej
Tekst ukazał się w 50 (1039) wydaniu "Słowa Regionu". Cały tekst przeczytasz tu lub tutaj

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
cześ
Na co czekasz?
Sony powiedziała :
Historia powstania tego stawu jest mało komu znana. Kopali i budowali go mieszkańcy wspólnymi siłami. Miał być dobrem wspólnym. Jednak Pan Janek przywłaszczył go sobie.
To zgłoś do prokuratury!

0
Gravatar
Sony
Czyj staw??
Historia powstania tego stawu jest mało komu znana. Kopali i budowali go mieszkańcy wspólnymi siłami. Miał być dobrem wspólnym. Jednak Pan Janek przywłaszczył go sobie.
0
Gravatar
Dom
RE: Staw w ogrodzie botanicznym
Gratuluję szczerze!
0
Gravatar
spajker.
RE: Staw w ogrodzie botanicznym
były esy w strzelinie, były małe kamyki, były stawy na cegielni ale miejscowi zatruli je śmiećmi a kopalnia rozwaliła esy. został syf. esy z krystalicznie czystą wodą , ze spokojną taflą z survivalowym zejściem , ze skokami z balkonu i z seksu, z rozgrzanynym granitem do wylegiwania, z postapokaliptyc znym otoczeniem w postaci resztek wielkich ciężarówek, lin i starych dźwigów , esy t z zielenią roślinności i z głębią wody były blisko i za darmo. do kanionu koloradu i w himalaje nie trzeba było jeździć wystarczyło wejść na zardzewiały podest nad wyrobiskiem a z esów wracać po zardzewiałych szynach nieużywanej kolei.
0
Gravatar
Adam T.
Staw w ogrodzie botanicznym
Szacunek i gratulacje za postawę dla Pani Justyny i jej ojca.Dzięki takim ludziom wokół nas robi się piękniej.
0

Przeczytaj także