Badania lekarskie w niższych klasach
Zgodnie z prawem, już teraz piłkarz, aby był dopuszczony do grania i trenowania, musi mieć orzeczenie o braku przeciwwskazań, wydane przez lekarza specjalistę w dziedzinie medycyny sportowej lub lekarza posiadającego certyfikat ukończenia kursu wprowadzającego do specjalizacji w dziedzinie medycyny sportowej. Co ciekawe, w naszym kraju nie ma fizycznej możliwości, żeby sportowcy, zwłaszcza amatorzy z małych miasteczek i wsi, a więc zdecydowana większość zawodników grających w małych ligach, mogli zrobić te badania, ponieważ nie ma tylu lekarzy. Jak wynika z pisma z Ministerstwa Zdrowia, które w zeszłym roku otrzymał Andrzej Padewski, szef Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, w całej Polsce lekarzy z uprawnieniami było 695, czyli kilka tysięcy sportowców przypadało na jednego doktora. Ministerstwo Zdrowia nie chce się zgodzić na to, aby sportowcy - amatorzy, w tym piłkarze, mogli badać się u lekarzy pierwszego kontaktu. 8 września wchodzi nowela Ustawy, ale niczego dobrego do piłki amatorskiej nie wnosi. Przed meczem sędziowie mają dokładnie sprawdzać nie tylko karty zawodników, ale i zaświadczenia lekarskie. Bez tych ostatnich zawodnik ma nie zostać dopuszczony do wyjścia na boisko. Bez względu na to, jak sprawa się potoczy, to w najbliższym sezonie nie zanosi się na zmiany, czyli zdecydowana większość zawodników w małych ligach nadal będzie miała pieczątkę od lekarza pierwszego kontaktu. Sędziowie z pewnością nadal będą je respektować, ponieważ nie mają podstaw, by podważać kompetencje lekarzy.
Zgodnie z prawem zawodnik, żeby otrzymać pozwolenie od lekarza na grę, powinien przejść szereg badań lekarskich, m.in.: ortopedyczne, okulistyczne, neurologiczne, badanie serologiczne w celu wykluczenia zakażenia wirusami zapalenia wątroby typu B i C oraz nabytego niedoboru odporności przez oznaczenie obecności antygenu HBs, przeciwciał HCV i przeciwciał HIV. Wymienione rodzaje badań obowiązują już od 2011 roku, jednak przepis ten ciągle jest absurdalny, przez co w dużej mierze martwy. Jak wiele czasu i pieniędzy trzeba by poświęcić, żeby otrzymać pozwolenie na grę w klasie B? Problemem jest też liczba lekarzy, uprawnionych do przeprowadzenia takich badań. Co ciekawe, nie został określony żaden organ kontrolujący ważność takich badań, co oznacza, że nikt nie może takiej kontroli przeprowadzić i udowodnić, że nie mamy ważnych badań. Problem może się pojawić, gdy podczas meczu dojdzie do wypadku. §12 pkt 9. Regulaminu Rozgrywek DZPN jasno mówi: „Zawodnicy wpisani do sprawozdania z zawodów muszą posiadać aktualne badania lekarskie zgodnie z Ustawą o Sporcie, potwierdzone w książeczce zdrowia zawodnika lub zaświadczeniem. Termin ważności badania określa lekarz zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Kapitan i kierownik drużyny odpowiadają za wpisanie do sprawozdania meczowego zawodników z aktualnymi badaniami. W przypadku zespołu młodzieżowego – trener”. W przypadku, gdy sprawą wypadku na meczu zajmie się prokuratura, problem mogą mieć osoby, które zezwoliły zawodnikowi na grę. Pozostaje nam czekać na zmiany w ustawie, które ułatwią zawodnikom uzyskiwanie badań lekarskich.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.