Domowe przedszkole tym razem u Ani i Ewusi (po lewej), obok Beata i Wituś, Justyna i Tymek, Kasia i Ignaś
Domowe przedszkole tym razem u Ani i Ewusi (po lewej), obok Beata i Wituś, Justyna i Tymek, Kasia i Ignaś
Kończący się właśnie rok był pod tym względem historyczny dla Piotrkowa Borowskiego. Co miesiąc, przez pół roku rodziło się tam jedno dziecko. Co więcej, młode mamy spotykają się i... wspólnie opiekują się dziećmi.
Pojechaliśmy do Piotrkowa Borowskiego i była to bodaj pierwsza wizyta dziennikarza Słowa Regionu w tej niewielkiej miejscowości w gminie Borów. Jeżeli nie pierwsza, to na pewno najciekawsza i najbardziej rodzinna wizyta. - Jest w naszej wiosce sześć maluchów, które urodziły się w tym roku. Co ciekawe, dzieci przychodziły na świat... co miesiąc - poinformowała nas pani Ania, mama najmłodszej Ewy. Jak dowiedzieliśmy się jeszcze przez wyjazdem do Piotrkowa Borowskiego, maluchy już od dłuższego czasu razem bawią się w domowym przedszkolu. - Nic nie planowałyśmy. Po prostu tak jakoś wyszło. Rozmawiałyśmy ze sobą, porozumiewałyśmy się na jednym z portali społecznościowych, aż któregoś dnia spotkałyśmy się w jednym z mieszkań. Na początku wyglądało to nieco inaczej niż teraz - powiedziała pani Beata, mama Witusia. To inaczej polegało na tym, że dzieci były mniejsze i spokojnie spały w wózkach. Mamy mogły rozmawiać, wymieniać się doświadczeniami, jak to między mamami niemowlaków jest. - Teraz musimy cały czas uważać, dzieci chcą się bawić, są bardzo aktywne, ale jest to miłe. Możemy lepiej poznać swoje dzieci, co je bawi, co zwraca ich uwagę - powiedziała pani Justyna, mama Tymka. - Dopiero jak zaczęłyśmy się spotykać, okazało się, jak mój synek jest rozpieszczony - ze śmiechem zauważyła pani Kasia, mama Ignasia. - Kiedy nie miał kontaktu z innymi dziećmi, kiedy bawiliśmy się sami w domu, Ignaś był w centrum uwagi domowników. Teraz, kiedy obok bawią się inne dzieci już tak nie jest. Trzeba czasami podzielić się zabawką. Czasami mama weźmie na kolana inne dziecko, słowem Ignaś odkrył, że są również inne dzieci - wyjaśniła pani Kasia.Jak na spacer, to najlepiej w kilka wózków. Na zdjęciu od lewej: Ania, Kasia, Justyna, Beata i Patrycja
Mamy wytłumaczyły nam, że mają wiele wspólnych tematów dotyczących opieki maluchów. Począwszy od zabawek, zwłaszcza tych, które sprawdziły się i zostały zaakceptowane przez któreś z dzieci. - Mój Ignaś dostał kolorowego, ruszającego się żółwia. Zabawka spodobała mu się a po chwili okazało się, że inne dzieci też polubiły żółwia. W opisie było napisane, ze jest to zabawka dla dzieci 18+ (miesięcy - red.). Nasze są dużo młodsze, ale bawią się wspaniale - powiedziała pani Kasia. - Prawdziwym hitem okazała się mata ma podłogę. Dziecko może bezpiecznie siedzieć lub leżeć na niej. Jest poza tym barwna. Dziś taka mata jest w każdym z naszych domów - przypomniała pani Ania. - Niestety, zdarza się, że dzieci chorują. Wtedy wymieniamy się informacjami, do którego specjalisty najlepiej pójść. Które lekarstwo było skuteczne a które nie. Jeżeli chodzi o pediatrę, to chodzimy do naszych (w gminie Borów - red.) przychodni - przyznała pani Beata.
Koniec roku to wprost wymarzony czas dla dzieci. Najpierw mikołajki, później choinka, słowem worek prezentów od rodziców, dziadków, cioć i wujków. - Uznałyśmy, że w tym roku nie będziemy organizowały wspólnych Mikołajków. Dzieci są jeszcze za małe i mogłyby się przestraszyć, zamiast ucieszyć z wizyty św. Mikołaja i prezentów, ale za rok... - zapowiedziała mama Tymka. - Mamy nadzieję, że nasze domowe przedszkole będzie jeszcze liczniejsze. Niebawem sprowadzą się do Piotrkowa Borowskiego rodziny z małymi dziećmi, urodzą się kolejne maluchy. Dzieci będą miały się z kim bawić, a my z kim wymienić się doświadczeniami - spointowała naszą rozmowę mama Witusia.
Młode mamy z Piotrkowa Borowskiego udowodniły, że najprostsze rozwiązania, sąsiedzka pomoc i współpraca, owocują szczęśliwym dzieciństwem ich pociech.
Na koniec problem, a właściwie niedogodność, o której wspomniały mamy. Przez wioskę prowadzi ruchliwa droga. Przejście z jednej strony na drugą bywa niebezpieczne. Zwłaszcza wieczorem. Miejsca na spacery jest niewiele. Jest wprawdzie plac zabaw, ale dojście do placu to już wyprawa, nie tylko ze względu na odległość, ale również na błoto po deszczu.


UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Mamuśka
RE: Domowe przedszkole
Wspaniała inicjatywa. Ja niestety po urodzeniu dziecka miałam w głowie inne problemy niż: czy ta czy owa zabawka jest dobra dla mojego dziecka. Po 6 miesiąca musiałam wrócić do pracy. Stres, tęsknota...dziecię w żłobku ciągle chorujące. Strach przed wzięciem zwolnienia lekarskiego. Miałam poczucie winy, że nie zajmuję się moim dzieckiem jak inne niepracujące koleżanki. Dlatego drogie mamy przebywajcie ze swoimi dziećmi ile tylko trzeba. Bawcie się z mini, rozpieszczajcie , poznawajcie świat. pokazujcie kwiatki, doświadczajcie, czujcie. nikomu nie życzę takiego kieratu jaki ja miałam. pozdrawiam
0

Przeczytaj także