Pierwsza wakacyjna praca naszych vip-ów
Zaradni młodzi ludzie w wakacje szukają pracy, za którą można otrzymać wynagrodzenie. Jedni starają się o zatrudnienie, aby później kupić upragnioną rzecz lub opłacić wymarzony wyjazd wakacyjny, inni z konieczności, by mieć pieniądze na niezbędne wydatki w nadchodzącym roku szkolnym. Każdy z pewnością pamięta radość z pierwszej wypłaty. - Jaka była pani(a) pierwsza wakacyjna praca? - z tym pytaniem zwróciliśmy się do dziesięciu znanych osób w naszym powiecie. Odpowiedzi były bardzo ciekawe.
Dorota Pawnuk, burmistrz Strzelina
- Oczywiście, pamiętam moją pierwszą wakacyjną pracę. Polegała na sprzedawaniu truskawek i róż. To było u mojego wujka na Sępolnie we Wrocławiu. Uczęszczałam wtedy do ogólniaka i miałam 15 lub 16 lat.
Agnieszka Puzyniak, sekretarz miasta i gminy Wiązów
- Chodząc do liceum sprzedawałam w wakacje w sklepie w Oławie. Pamiętam, że ten punkt handlowy był w rynku, a sprzedawałam w nim zabawki. Miałam wtedy 17 lat. Zarobione pieniądze miałam na swoje bieżące wydatki.
Aleksander Bek, były wójt gminy Przeworno i starosta strzeliński, obecnie radny Rady Powiatu Strzelińskiego
- Jako młody człowiek wakacje spędzałem w domu. Musiałem w naszym gospodarstwie rolnym w Jegłowej zapracować na następny cały rok szkolny, uprawiając warzywa, m.in. pomidory, ogórki i kapustę. W rodzinie, gdzie było pięcioro dzieci, a trójka była na stancji, trudno było z jednej pensji ojca się utrzymać. Dlatego musieliśmy w ten sposób zapracować na wydatki na nowy rok szkolny.
Wojciech Bochnak, wójt gminy Kondratowice
- Pamiętam, że pierwszy raz w wakacje pracowałem jako malarz. Na budowie w gminie Mietków malowałem konstrukcje metalowe, na których stały silosy zbożowe.
Waldemar Grochowski, wójt gminy Borów
- W mojej rodzinnej miejscowości Końskie (położone w dzisiejszym województwie świętokrzystkim) w wakacje zajmowałem się rozładowywaniem wagonów. Były w nich różne rzeczy, np. artykuły spożywczej, nawozy, koks. Myłem później też te wagony. Miałem wtedy może 15 lub 16 lat.
Wiesław Karpierz, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Strzelinie
- W wakacje pracowałem w GS-ie w Dzierżoniowie, a pochodzę z Pieszyc. Mam sześcioro rodzeństwa, nie było łatwo, więc w wakacje zawsze gdzieś pracowaliśmy. Mojego kolegi mama była zatrudniona w GS-ie w Dzierżoniowie. Powiedziała, że jest praca, trzeba było przybijać pieczątki na drukach ścisłego zarachowania, np. fakturach. Poprosiłem, czy mogę zabrać te druki i podbijać je w domu. Doszedłem do takiej wprawy, że mogłem rozmawiać i jednocześnie stemplować. Spodziewano się, że pobraną ilość druków będę podbijał przez miesiąc, a ja zrobiłem to w 10 dni. To była moja pierwsza praca i byłem wtedy w szkole podstawowej, mając 13 lub 14 lat. Za zarobione pieniądze kupiłem sobie magnetofon szpulowy ZK 140 T. Trochę mi do tego zakupu dołożono. Później zbierałem też porzeczki czy układałem deski. Zawsze miałem wypełnione wakacje.
Andrzej Łuczak, przewodniczący Rady Gminy Przeworno
- Mając 15 - 16 lat w wakacje zastępowałem mojego ojca w pracy w magazynie w SKR w Ostrężnej. W magazynie były oleje, paliwa, części zamienne i środki chemiczne. A co kupiłem za pierwsze zarobione pieniądze, to moja słodka tajemnica. Wydaje się, że pomaganie w magazynie tacie to było takie moje pierwsze przygotowanie do pracy, którą dziś wykonuję w swoim sklepie. Poza tym pracowałem w wakacje w gospodarstwie swoich rodziców.
Kazimierz Nahajło, sekretarz miasta i gminy Strzelin
- Mieszkałem na wsi, dlatego w wakacje pomagałem rodzicom w pracach polowych. Poza tym zrywałem wiśnie w „Wiśniowym sadzie” w Miłocicach w gminie Przeworno.
Ireneusz Szałajko, przewodniczący Rady Miejskiej Strzelina, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Strzelinie
- Moją pierwszą wakacyjną pracę wykonywałem w nadmorskim ośrodku wypoczynkowym w Sarbionowie. Pracowałem tam w kuchni, obierałem ziemniaki, przyprawiałem zupy itp. Robiłem też za kelnera, podając pensjonariuszom do stołu posiłki. Miałem wówczas około 18 lat. Za zarobione pieniądze kupiłem sobie wieżę diorowską, tzw. „szufladę”.
Aleksander Ziółkowski, wicestarosta powiatu strzelińskiego
- Oczywiście, że pamiętam swoją pierwszą wakacyjną pracę. Dawniej przy ul. Oławskiej koło cmentarza w Strzelinie była rozlewnia napojów gazowanych, gdzie również było piwo. Tam się zatrudniłem, mając 16 lat na 1,5 miesiąca. Pamiętam, że otrzymane wynagrodzenie było porównywane z tym, jakie otrzymywali moi rodzice. Byłem z tego powodu bardzo zadowolony.
Wysłuchał Wojciech Cerkowniak
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Pierwsza wakacyjna praca naszych vip-ów
z tymi "VIP-ami" to już gruba przesada. Ja bym ich zgoła inaczej nazwałRE: Pierwsza wakacyjna praca naszych vip-ów
Mają Państwo taką demokrację na jaką zasługują i "nie stękać" proszę...RE: Pierwsza wakacyjna praca naszych vip-ów
PROPONUJE DLA KAŻDEGO Z NICH KAMIENIOŁOMY W STRZELINIERE: Pierwsza wakacyjna praca naszych vip-ów
szlachta powiedziała : Zazdrosny czy co?jaka gazeta takie tytuły
''naszych vip-ów'' - ''ludzie ludziom zgotowali ten los'' nie zapominajcie o tym i nie twórzcie nowych potworów