W zmiażdżonym samochodzie zginęły dwie osoby
Na pierwszej rozprawie najpierw prokurator odczytała akt oskarżenia, później na pytania obrońcy odpowiadał oskarżony, a na koniec zeznawał świadek tragedii.
Prokuratura zarzuca kierowcy naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, spowodowanie wypadku, w którym dwie osoby poniosły śmierć, a jedna doznała licznych i poważnych urazów organów wewnętrznych oraz złamań kości, to jest czyny opisane w art. 177, art. 178 i art. 178a Kodeksu karnego w związku z art. 11 kk. Sąd może skazać oskarżonego na karę pozbawienia wolności od 2 do 12 lat. Badanie przeprowadzone tuż po wypadku wykazało 0,75 prom. alkoholu w krwi kierowcy. W toku postępowania przygotowawczego Mykhaiło P., sprawca wypadku, szczegółowo opisał dzień, a właściwie noc poprzedzającą wypadek i sam wypadek. A na sali sądowej odwołał część składach wcześniej wyjaśnień.
Oskarżony to 32-letni Ukrainiec ze Lwowa. W Polsce pracował od sierpnia ubiegłego roku jako kierowca tirów. Kierowcą zawodowym jest od 2009 roku. Jeździł na trasie do Holandii i woził granit. Prywatnie jest rozwiedziony, ma siedmioletnią córkę ale, jak zeznał, pół roku temu zszedł się z żoną, a na utrzymaniu ma również swoich rodziców. Studiował na Ukrainie prawo, ale nie ukończył studiów. Jako kierowca zarabiał w Polsce ok. 7 tys. zł. Na rozprawę został doprowadzony z aresztu śledczego.
Do wypadku doszło 1 października ubiegłego roku na 180 km autostrady A4. Mikhaiło P. Wiózł ładunek 5 ton granitu, kiedy zauważył przed sobą samochód osobowy. Na pytanie sądu czy będzie odpowiadał na pytania, czy skorzysta z prawa odmowy odpowiedzi, oskarżony powiedział, że będzie odpowiadał jedynie na pytania obrońcy. - Nie pamiętam, czy osobówka miała włączone światła awaryjne. Mogły to być czerwone światła tyłu samochodu. Nie wiem, nie pamiętam – zeznał kierowca. Oskarżony potwierdził, że widział jadącą, poruszającą się (?), przed osobówką ciężarówkę DAF z przyczepą. Twierdził, że oślepiło go światło samochodu jadącego w przeciwnym kierunku i że przez kilka sekund nic nie widział. - Kiedy zauważyłem, że zbliżam się do osobówki, to zacząłem hamować. Za pierwszym razem hamulce nie zadziałały. Dopiero za drugim razem mój samochód zaczął reagować, ale było za późno i uderzyłem w osobówkę (niemal centralnie - red.). Po uderzeniu na jakiś czas straciłem przytomność. Jak odzyskałem przytomność, to wysiadłem z samochodu, podszedłem do osobówki i chciałem wezwać pogotowie. Okazało się jednak, że pomoc wezwał już kierowca ciężarówki jadącej przede mną – powiedział oskarżony.
Cały artykuł dostępny jest tutaj
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: W zmiażdżonym samochodzie zginęły dwie osoby
gdyby zamiast stadionów, pomników i fajerwerków budować drogi z pasem awaryjnym to ludzie by żyli. gdyby używając 20 letniej psującej się padliny nie wjechali na autostradę tylko jechali drogami podrzędnymi to też by żyli. zasada jest taka, zostawiasz samochód na drodze to sam zejdź na pobocze.