Dziś przypomnimy śp. Franciszka Bartkowa z Karnkowa. Pretekstem do wyjazdu i rozmowy z jego synem był artykuł w gazecie, ale nie naszej. Do naszej redakcji trafił numer „Przekroju” z początku 1956 roku. To krakowskie pismo było przez dziesiątki lat wiodącym tygodnikiem na polskim rynku prasowym. Było sztandarowym pismem polskiej inteligencji. Realia tamtych czasów decydowały, że nawet w elitarnym zdawać by się mogło piśmie pojawiały się tematy z życia zwykłych mieszkańców polskiej wsi. I właśnie tak na łamy ogólnopolskiego tygodnika trafił śp. Franciszek Bartków i jego syn Józef.
Rodzina Bartkowów przyjechała do Karnkowa w 1946 r. - Ojciec pochodził spod Tarnopola i był rolnikiem – powiedział Józef Bartków. - W Karnkowie ojciec miał 10 ha ziemi i prowadził gospodarstwo rolne. Wtedy nie można było mieć dużo ziemi, bo było się wtedy tzw. kułakiem, gnębionym przez państwo. Trzymał krowy, knury, maciory i ogiery. Jeden był taki, że w Polsce były tylko dwa takie konie – z dumą wspominał pan Józef. Prowadzenie gospodarstwa w latach pięćdziesiątych XX wieku w niczym nie przypominało dzisiejszego rolnictwa. - To nie była taka gospodarka jak dzisiaj. Trzeba było chodzić w pole za koniem (koń ciągnął czy to pług, czy to snopowiązałkę – red.), nawozy rozsiewało się ręcznie. Praca była ciężka. Jestem pewien, że dziś nikt by się na takie warunki nie zgodził – usłyszeliśmy od naszego rozmówcy. Ojciec pana Józefa po kilkudziesięciu latach ciężkiej pracy przeszedł na emeryturę.
Cały artykuł dostępny jest tutaj

















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Rolnik trafił do „Przekroju”
Polecam markę wsparcia rolników - nowoczesne rolnictwowww.agrolok.pl