Hasło „weekend cudów” to nie tylko slogan – w tych dniach cuda dzieją się naprawdę. Tegoroczna „Szlachetna Paczka” dotarła do dwudziestu czterech rodzin z powiatu strzelińskiego.
W sobotę odwiedziliśmy magazyn, który znajdował się w Niepublicznym Przedszkolu „Akademii Pana Kleksa” przy ul. św. Jana w Strzelinie. To właśnie tu przez dwa dni, w sobotę i niedzielę, 14 i 15 grudnia, darczyńcy przywozili paczki dla potrzebujących, a wolontariusze rozwozili je do rodzin. Na miejscu spotkaliśmy m.in. przedstawicieli jednej z firm. – Staramy się co roku organizować „Szlachetną Paczkę” u nas w firmie. Wybieramy konkretną rodzinę, a w przygotowanie paczek angażują się wszyscy pracownicy i zarząd. Robimy to, bo fajnie jest pomagać – mówi z uśmiechem pani Kasia.
Przez lata liderem strzelińskiej ekipy „Szlachetnej Paczki” była Marzena Kowal. W tym roku funkcję tę sprawowała jej córka, Anna Grzegorzewska.
– Mamy wielu darczyńców weteranów – podkreśla Ania. – To osoby, które pomagają od wielu lat. Przy tegorocznym finale pracuje też ośmiu wolontariuszy, co bardzo nas cieszy, bo w ubiegłym roku było nas bardzo mało – dodaje. W tym roku po raz pierwszy wolontariuszem była Oliwia Olejnik, która już wcześniej przyglądała się finałom „Szlachetnej Paczki”. – Wolontariuszem była moja siostra. Moja mama co roku także angażuje się w pomoc. W tym roku przygotowywała dla nas posiłki. Mimo że bardzo chciałam już wcześniej to nie mogłam być wolontariuszem, bo nie miałam skończonych 16 lat. Dziś jest ten pierwszy raz. To wspaniałe przeżycie. Najbardziej cieszy reakcja obdarowanych rodzin. Taka radość z tego, że możesz komuś pomóc, to jest najpiękniejsze – podkreśla Oliwia.
Jakie w tym roku potrzeby zgłaszały rodziny?
– Byliśmy bardzo zdziwieni, bo w tej edycji było bardzo mało lodówek, pralek, takich większych rzeczy. W tym roku zdarzały się one sporadycznie, a rodziny potrzebowały głównie żywności, chemii ubrań – wylicza Marzena, która podkreśla, że najpiękniejszym momentem jest chwila spotkania z rodzinami. – Ja już dzisiaj byłam u jednej rodziny z samego rana i wiem, że cały weekend będzie mega wzruszający... Już poleciały łzy, już była gęsia skórka, były podziękowania, rzucanie sobie siebie w objęcia, coś niesamowitego – relacjonuje nasza rozmówczyni.
Wolontariusze „Szlachetnej Paczki” relacjonują wspólne rozpakowywanie prezentów, aby zdać relację darczyńcom.
– Darczyńca z nami nie jedzie, a chętnie usłyszy jak to wyglądało, czy rodzinie się podobało, czy była zadowolona. W ten sposób mają namiastkę tej radości. Największy szał jest w momencie, kiedy w domu są dzieci. Rozrywają te paczki, cieszą się, piszczą… Wspaniale się na to patrzy – dodaje Marzena. Po raz pierwszy wolontariuszem Szlachetnej Paczki była także Karolina Żygadło. – Jest cudownie, emocje są niesamowite, dzisiaj już się popłakałam – opowiada. – Byłam u pierwszej swojej rodziny, na której mi naprawdę bardzo zależało, bo ta historia mnie poruszyła – dodaje.
Karolina nie tylko pracowała przy finale „Szlachetnej Paczki”, ale wcześniej odwiedzała rodziny i przeprowadzała z nimi rozmowy, na podstawie których zostały zakwalifikowane do udziału w akcji.
Cały artykuł zamieściliśmy w 48 (1236) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.