Anna Baryła przeszła poważną operację i potrzebuje regularnej rehabilitacji
Anna Baryła przeszła poważną operację i potrzebuje regularnej rehabilitacji
Pani Anna przeszła poważną operację i potrzebuje obecnie rehabilitacji. W rozmowie z naszym dziennikarzem podzieliła się swoimi problemami.
Niedawno odwiedziła redakcję „Słowa Regionu” jedna z naszych czytelniczek. Anna Baryłą jest byłą pielęgniarką. Była, bo stan zdrowia po przebytej operacji nie pozwala jej pracować zawodowo. - Dziesięć lat temu przeszłam operacje wycięcia guza mózgu i od tej poru muszę korzystać z zabiegów rehabilitacyjnych - powiedziała pani Anna. - Wcześniej rehabilitowałam się praktycznie na okrągło. Teraz, po tych reformach, (służby zdrowia - red.) jest mi coraz trudniej. Co najmniej dwa razy w roku korzystam z tzw. oddziału dziennego w Mikoszowie. Korzystam również z dziesięciodniowych ćwiczeń. Tam rehabilitacja jest przewspaniała. Jednak lekarz zaproponował, żebym korzystała z zabiegów poza Mikoszowem, żeby odciążyć ich trochę. Wybrałam Strzelin, a dokładnie rehabilitację przy szpitalu i wtedy zaczęły się schody - poinformowała nas nasza rozmówczyni.
Problem pojawia się już przy rejestrowaniu się, na przepisane przez lekarza zabiegi. - W Mikoszowie od razu, po pokazaniu skierowania od lekarza, planowane są zabiegi. Dowiaduję się, kiedy mam przyjechać. Są to terminy kilkumiesięczne, ale wiem od razu. W Strzelinie jestem odsyłana. A to słyszę, że mam przyjść za dwa tygodnie, a to, że nie ma już miejsc, a to, że nie wiadomo czy szpital będzie jeszcze działał za kilka miesięcy. Poza tym, jak już uda mi się zapisać na zabiegi, to sama muszę pilnować, kiedy czas i wołać rehabilitantkę, żeby odłączyła mnie od urządzenia - poskarżyła się pani Anna. Stan zdrowia naszej czytelniczki sprawia, że porusza się z trudem. Zwłaszcza zimą, kiedy jest ślisko. - W ubiegłym roku musiałam interweniować w biurze, bo w marcu proponowano mi zabiegi na grudzień. Mam trudności z poruszaniem i chciałam, żeby był to październik. Wtedy udało się ale w tym roku było gorzej. Nie dość, że odsyłano mnie kilka razy, to jeszcze nie mam pewności, że będę mogła skorzystać z rehabilitacji - z żalem w głosie mówiła pani Anna.
Podejmowane przez naszą czytelniczkę próby zapisania się na zabiegi, czynione już od października ubiegłego roku, nie przyniosły skutku. Interwencje w dyrekcji skończyły się niczym. Rozmowa była na tyle nerwowa, że doszło do kłótni i padły mocne słowa. Zapewne niepotrzebnie, bo obu stronom, naszej czytelniczce, pacjentce SCM-owi powinno chodzić o zdrowie.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Kolo
SCM
Pani Anna powinna zaskarżyć szpital do Rzecznika Praw Pacjenta. Co to za bzdura, że nie rejestrują? Miałem podobną sytuację. Jeden telefon rozwiązał problem. Dowiedziałem sie, ze nawet jak się konczy umowa rejestracja musi być zapewniona. Jeżeli jakaś przychodnia nie respektuje tego obowiązku, Rzecznik może nałożyć karę.
0
Gravatar
spajker
RE: Padły mocne słowa a problem pozostał
halo, tu mówi ZUZ i NFZ, dla nas zawsze jesteś młody i zdrowy.
0

Przeczytaj również