Rolnik z Wiązowa nadal nie może wjechać do swojego gospodarstwa, bo urzędnicy postawili mu znak zakazujący wjazdu. Jego protest leży w gminie od ponad roku. Co będzie dalej?
O sprawie pisaliśmy w lipcu ubiegłego roku. Przypomnijmy, pan Emil Tomaś jest długoletnim rolnikiem z Wiązowa. Od lat uprawia pszenicę, jęczmień, kukurydzę, rzepak i buraki cukrowe. Rolnik dojeżdża na pola różnym sprzętem rolniczym. Przez wiele lat nie miał problemów z przejazdem na swoją działkę przy ulicy Ślepej, jednak urzędnicy postawili tam znak drogowy B-5 zakazujący przejazdu samochodom ciężarowym i m.in. ciągnikom rolniczym.
- Znak ten uniemożliwia mi wjazd i wyjazd na moją działkę nr 24/1, na której stoi budynek gospodarczy. Oprócz tego uniemożliwia wyjazd, szczególnie podczas żniw, ze zbożem do najbliższych punktów skupu. Mój protest, w którym jasno określiłem swój sprzeciw i jego zasadność, leży w gminie od ubiegłego roku. Po burzy mózgów w urzędzie, po 2,5 miesiącach otrzymałem odpowiedź, w której zawarta jest propozycja, abym każdorazowo na przejazd ze zbożem prosił o stosowne zezwolenie. Po dotychczasowych doświadczeniach mógłbym korzystać z przejazdu, w najlepszym razie, z poślizgiem 2,5 miesięcznym, a może dłuższym – tłumaczy pan Emil.
Rolnik interweniował nie tylko w wiązowskim magistracie, ale także w Radzie Powiatowej Dolnośląskiej Izbie Rolniczej w Strzelinie. Jej przedstawiciel, Eugeniusz Kowalewski, zapewnił nas, że w tej sprawie będzie rozmawiać z burmistrzem Jerzym Krochmalnym. Niestety, rozmowy okazały się bezskuteczne, bo znaki dotyczące ul. Ślepej wielkości banerów reklamowych - jak stały, tak stoją.
Emil Tomaś jest zasłużonym mieszkańcem i rolnikiem od 52 lat. Interesuje się historią regionu, a jego przedmioty wzbogacają tutejszą izbę pamięci
Propozycje gminy nie do przyjęcia
Jak dziś się sprawy mają? Czy władze Wiązowa i rolnik znaleźli rozwiązanie tej sytuacji?
- Nic się nie zmieniło, chociaż po artykule w „Słowie Regionu” gmina zaprosiła mnie na rozmowę. Wcześniej jednak odwiedził mnie urzędnik, proponując kuriozalne rozwiązania. Propozycja polegała na tym, iż mógłbym wyjechać do połowy ulicy Ślepej, a dalej byłaby dla mnie strefa zakazana. Taka propozycja jest nie do zaakceptowania – argumentuje Tomaś.
Tłumacząc najprościej, rolnik miałby nadal ograniczony ruch i utrudnienie manewrowania maszynami rolniczymi. Pan Emil nie poszedł do urzędu na rozmowę.
Rolnik krytykuje władzę
- Moje wcześniejsze pismo skierowane do gminy wyjaśnia całą sytuację i sprowadza się do apelu o zamontowanie tablic informujących, iż ograniczenia nie dotyczą pojazdów rolniczych. Tyle i aż tyle. Urzędnicy podnoszą, że nawierzchnia ulicy nie spełnia wymaganych parametrów, aby mógł przejeżdżać tam sprzęt rolniczy – tłumaczy mieszkaniec.
Cały artykuł zamieściliśmy w 8 (1196) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij