Nie co dzień wygrywa się płatny staż i nie każdy może tego dokonać. Jednym z trójki zwycięzców rywalizacji został Maciej Budny, pasjonat kultury japońskiej, ale przede wszystkim uzdolniony językowo wiązowianin. Wystarczy wejść do pokoju Maćka Budnego w jego rodzinnym domu w Wiązowie, żeby przekonać się, że Japonia jest jego pasją. Samurajskie miecze, kaligrafie z Kraju Kwitnącej Wiśni na ścianach, słowem klimat rodem spod Fudżijamy.
Drugą jest język angielski, który studiuje w WSZ w Nysie i za sprawą tej drugiej pasji Maciek wywalczył sobie atrakcyjny staż w Brukseli.
Powiedz, skąd wzięła się fascynacja krajem tak odległym i egzotycznym dla Europejczyków?
- Ten kraj mnie fascynuje. Od zawsze chciałem tam pojechać. Chciałbym z bliska przyjrzeć się japońskiej kulturze. Nie pamiętam, od czego wszystko się zaczęło. A dlaczego Japonia? Zauroczyła mnie odmienność kulturowa kraju samurajów.
A jak to się stało, że wybrałeś anglistykę?
- Mniej więcej w połowie gimnazjum zauważyłem, że język angielski to jest moja dobra strona. Dzięki pani Barbarze Babiak, która utwierdzała mnie w tym przekonaniu, zacząłem więcej czasu poświęcać na naukę słówek i gramatyki angielskiej. Łatwość, z jaką uczyłem się angielskiego, była argumentem za tym, żeby po maturze podjęć studia w tym kierunku. Przyznam jednak, że angielski był moim drugim wyborem. Próbowałem dostać się na japonistykę, ale nie udało się. Postanowiłem więc pójść na anglistykę i nie żałuję tego wyboru, choć o Japonii nie zapomniałem.
Dla większości studentów najtrudniejszy jest pierwszy rok studiów. Czy w Twoim przypadku było podobne?
- U mnie sprawdza się inna prawidłowość. Uważam, że najtrudniejszy, wymagający najwięcej pracy, jest rok drugi nauki i to bez względu na to czy było to gimnazjum, liceum, czy teraz wyższa uczelnia. Na pierwszym roku trzeba poznać nową szkołę, zaaklimatyzować się, przyzwyczaić do innych wymagań, a dopiero na drugim roku można najwięcej się nauczyć.
Można powiedzieć, że jako student trzeciego roku zdążyłeś już poznać swoją nyską uczelnię, solidnie przepracować drugi rok studiów i na trzecim odnosisz sukcesy. Wygrałeś staż w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Powiedz jak do tego doszło?
- To był konkurs, o którym dowiedziałem się na jednym z wykładów. Lubię tłumaczyć z angielskiego na polski i odwrotnie. Uważam, że robię to już nieźle i dlatego zdecydowałem się wystartować w konkursie. Chciałem przede wszystkim sprawdzić swoje umiejętności w tym zakresie. Wiedziałem, oczywiście, że można wygrać płatny staż w Brukseli, ale dla mnie najważniejsze było sprawdzenie się.
W ilu etapach przebiegała rywalizacja?
- Konkurs składał się z dwóch etapów, eliminacji i finału. W pierwszym etapie tłumaczyliśmy z polskiego na angielski i z angielskiego na polski. Ten pierwszy dotyczył objęcia przez Donalda Tuska przewodnictwa w Radzie Europejskiej, a drugi był wystąpieniem jednego z eurodeputowanych. Każdy z tekstów mieścił się na 1,5 strony maszynopisu. Na oba tłumaczenia mieliśmy 1 godz. czasu. W eliminacjach uczestniczyło ok. 30 osób z Dolnego Śląska i Opolsczyzny. Do finału awansowało nas dziesięcioro.
A jak wyglądał finał?
- Na czas finału jedna z sal Politechniki Opolskiej zmieniła się w salę obrad plenarnych Parlamentu Europejskiego. W rolę europosłów wcielili się jurorzy, europosłanka Danuta Jazłowiecka czytała fragmenty swoich wystąpień, a uczestnicy konkursu mieli za zadanie tłumaczyć je. Były to tzw. tłumaczenia symultaniczne, kabinowe, czyli bezpośrednie. Siedzieliśmy w oszklonych kabinach ze słuchawkami na uszach i tłumaczyliśmy. Jurorzy i pozostali uczestnicy konkursu, również mieli słuchawki na uszach i słuchali tłumaczeń kolejnych uczestników konkursu. Wystąpienia nie były długie, trwały ok. 1,5 minuty.
Znalazłem się w gronie laureatów konkursu i w nagrodę wyjadę na miesięczny staż do Brukseli. Tam będę przyglądał się z bliska pracy tłumaczy kabinowych i funkcjonowaniu Europarlamentu. Liczę, że znajdzie się również czas na zwiedzanie Brukseli.
Gratulujemy sukcesu, jakim bez wątpienia jest wyjazd do Brukseli. A z drugiej strony, może spróbowałbyś swoich sił w dziennikarskim fachu. Jak już będziesz w Brukseli, napisz reportaż z twojego pobytu w Parlamencie Europejskim, a my opublikujemy go w „Słowie Regionu”.
- Zgoda. Z chęcią spróbuję swoich sił jako korespondent zagraniczny.
Dziękuję za rozmowę i trzymamy za słowo.
Jacek Sobko
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.