(STRZELIN) W sobotę, 9 listopada, strzelińscy siatkarze odnotowali kolejne udane spotkanie w rozgrywkach III ligi. Mimo iż mecz był bardzo wyrównany, to ostatecznie zwyciężyły nasze Tygrysy.
W sobotę, 9 listopada, kibice siatkówki mogli obejrzeć kolejny emocjonujący mecz w wykonaniu naszych zawodników. W hali sportowej przy Gimnazjum nr 2 drużyna Fizjomedu Tygrysy Strzelin podejmowała rywali z Kudowy. Mimo osłabienia, nasz team przystąpił do meczu bardzo zdeterminowany. Udane akcje w ataku pozwoliły im wyjść na prowadzenie. W drugiej części pierwszego seta rywale dogonili naszych siatkarzy, ale kolejny raz strzelinianie udowodnili, że mają mocne nerwy i ostatecznie wygrali seta 25:23.
Druga odsłona to zdecydowanie lepsza gra zawodników z Kudowy. To goście skuteczniej kończyli ataki oraz lepiej bronili. Set zakończył się przegraną 19:25.
Trzecia partia to powrót naszych do gry. - Przy stanie 2:1 dla nas na zagrywkę wszedł Bartek Malinowski – relacjonował Paweł Mihułka, trener Tygrysów. - Wykonał 10 bezbłędnych zagrywek, które sprawiały ogromne problemy przyjmującym z Kudowy. Dzięki niemu odskoczyliśmy aż do stanu 12:1. W poprzednim meczu ze Świdnicą Bartek zagrał na pozycji rozgrywającego. Tym razem udowodnił swoją wszechstronność, grając na pozycji przyjmującego. Dla mnie jest to zawodnik kompletny – dodał Mihułka. Set zakończył się wygraną 25:19.
Czwarty set to ponownie lepsza gra rywali. Fizjomed miał problemy z kończeniem akcji, natomiast zawodnikom z Kudowy wychodziło niemal wszystko. Mimo to, strzelinianie nawet na moment nie złożyli broni. W końcówce seta na boisko weszli rezerwowi, którzy dali chwilę wytchnienia przed tie-breakiem. Ostatecznie set zakończył się 18:25.
W tie-breaku gra zmieniała się jak w kalejdoskopie. Do zmiany stron drużyna Fizjomedu Tygrysy Strzelin prowadziła dwoma punktami. Opal Kudowa jednak nie miał zamiaru łatwo sprzedać skóry. Zawodnicy odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Wtedy zmobilizowali się również strzelinianie, którzy zdołali odrobić straty. W dalszej części tie-breaka rywalizacja toczyła się punkt za punkt. Dobra gra w obronie pozwoliła naszym siatkarzom ostatecznie wygrać decydującą partię 17:15, a całe spotkanie 3:2.
- Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny mecz i że będzie trzeba zagrać zdecydowanie lepiej niż do tej pory. Mimo kontuzji i braków kadrowych, siatkarze z ławki rezerwowych pokazali, że stanowią mocne wsparcie dla drużyny w trudnych sytuacjach. Kolejny raz zagraliśmy na dwóch libero - Michał Janicki i Jacek Waśkowiak spełnili swoje zadanie - ocenia spotkanie Mihułka.
- W poprzednim sezonie mogliśmy usłyszeć powiedzenia: „Odwróć tabelę, Tygrysy na czele”. Teraz, bez obracania tabeli, to my jesteśmy liderem rozgrywek i drużyną, z którą trzeba się liczyć i trzeba się obawiać przed każdym meczem - mówi kapitan Fizjomedu, Mateusz Synówka. Już w sobotę mecz w Kowarach, a w niedzielę nasi siatkarze zagrają w Żmigrodzie w finałach LZS.

















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij