Odskocznia po trudnej pracy
Nasz rozmówca pochodzi z umuzykalnionej rodziny. Starszy brat gra na akordeonie i jednocześnie naprawia te instrumenty. Natomiast młodszy Olek grał na gitarze, organach i robił instrumenty strunowe, głównie gitary, ale nie tylko. Kiedyś zrobił dla wiązowskiego basisty Adama Zamolskiego elektryczny kontrabas. Trzecim muzykiem w rodzinie jest nasz rozmówca. Na czym gra? Zacznijmy od historii. Zbigniew Pater podkreśla, że nie ma wykształcenia muzycznego. - W Oławie, gdzie się uczyłem, to jedynie chodziłem obok szkoły muzycznej – śmieje się pan Zbyszek. Może to, a może bardziej dziecięce lata sprawiły, że pokochał harmonijkę ustną. Fascynacja harmonijką pojawiła się niemal pół wieku temu, kiedy jako młody chłopiec obserwował życie w rodzinnej wsi. - Miałem gdzieś koło 15 lat. W Jutrzynie mieszkał mój sąsiad Władysław Cygan. Po żniwach, kiedy skończyła się robota, siadał na ławeczce i na takiej prostej harmonijce odpustowej grał różne lwowskie kawałki albo walczyki. Bardzo mi się to podobało. Robił to dobrze i słyszę tę muzykę do dziś – wspomina nasz rozmówca. - Wtedy było to moim marzeniem, by zagrać tak jak on. Niestety, wówczas nie było dobrych harmonijek.
Od tamtych chwil minęło niemal pół wieku, a marzenie o tym instrumencie spełniło się dopiero kilka lat temu. - Pierwszą harmonijkę kupiłem sobie chyba 5 czy 6 lat temu. Zacząłem grać pierwsze proste melodie, kolędy. Są to utwory łatwe i można się ich szybko nauczyć. Niestety, na tych kolędach się kończyło, bo aby zagrać coś trudniejszego potrzebowałem nauczyciela, którego nie miałem. Na szczęście jest internet, skąd brałem różne podkłady i stopniowo zaczynałem grać inne utwory. Niestety, i tu natrafiłem na ścianę. Choć grałem prawidłowo, w niektórych utworach nie zgrywało się to z puszczanym podkładem. Nie wiedziałem, co robię nie tak. Ręce mi opadły i harmonijkę rzuciłem. Wydawało mi się wtedy, że to moja wina, że to przez brak wykształcenia muzycznego, brak kontaktu z muzykami – opowiada pan Zbyszek. - Przełom nastąpił zupełnie przypadkowo. Kiedy byłem w Belgii, na tamtejszym targu zobaczyłem komplet 12 harmonijek ładnie zapakowanych w futerał. Ucieszyłem się, bo pomyślałem sobie - niedrogo, bo 30 euro. Kupię sobie i będę miał na zmianę. Jak jedna się zniszczy, to będę miał 11 kolejnych. Kiedy przyjechałem do domu zobaczyłem, że każda z nich gra inaczej. Myślę, co jest grane? Poszedłem z nimi do Zbyszka Zamolskiego, aby mi wytłumaczył, o co tu chodzi. Dowiedziałem się wtedy, że każda harmonijka ma inną tonację i trzeba dopasować harmonijkę do utworu, który się gra – wspomina z uśmiechem tamto odkrycie nasz rozmówca.
- Od tamtego momentu mogłem się oddać muzykowaniu bez reszty, wiedząc, że efekty przyjdą wraz z ćwiczeniem. Z czasem zaczynałem kupować sobie inne harmonijki w różnych tonacjach i zaczynałem grać trudniejsze utwory. Tu jednak zaczęły pojawiać się kolejne trudności, związane z graniem półtonów. Aby je wydobyć na zwykłej harmonijce, trzeba być mistrzem. Łatwiej, kiedy ma się harmonijkę z taką funkcją. Takie harmonijki nazywają się chromatyczne, a register obniża dźwięki o pół tonu – wyjaśnia muzyk. Dobór instrumentów sprawił, że dziś nasz bohater ma w swojej kolekcji blisko 50 różnego rodzaju instrumentów.
Na ten temat pisaliśmy w 14 (1152) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Cały artykuł przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.