Od ponad stu lat z Cukrowni „Strzelin” na nasze stoły trafia słodki przysmak. Liczba osób, które zaangażowane są w produkcję cukru w naszym regionie, idzie w setki. Ale medal ma zwykle dwie strony, tą drugą jest smród.
Strzelińska cukrownia z roku na rok zwiększa produkcję, plantatorzy osiągają coraz wyższe zbiory, co nie jest bez wpływu na mieszkańców naszego regionu. Z jednej strony zyski osiągane przez Cukrownię „Strzelin” przekładają się na zyski plantatorów, ale z drugiej mówi się, że sam zakład bywa uciążliwy. Chodzi oczywiście o zapach lub, jak kto woli, smród, jaki okresowo unosi się nad miastem. O przyczynach takiego stanu rzeczy rozmawialiśmy z Wojciechem Wąsem, dyrektorem Cukrowni „Strzelin”.
Panie dyrektorze, zakończyła się kampania buraczana. Jaki był to rok dla Cukrowni „Strzelin”?
- Po prawie 160 dniach przerobu buraków zakończyliśmy najdłuższą w historii naszego zakładu kampanię. Była to jednocześnie jedna z najdłuższych kampanii w Polsce. Tylko Cukrownia „Cerekiew” (należąca również do Grupy Südzuker Polska – red.) przerabiała buraki dwa dni dłużej. Dla całej Europy był to rok bardzo dużych plonów i długiej kampanii. Optymalna długość kampanii to od 100 do 130 dni. Ten rok był pod tym względem rekordowy. Rekordowe były również plony buraków cukrowych. Dość wysoka temperatura i dużo opadów sprawiły, że zbierano ponad 100 ton buraków z 1 ha. Pamiętam czasy, kiedy na taki plon trzeba było pracować trzy lata. Przeciętny plon w naszym regionie wyniósł ponad 80 ton. Stawia to naszych plantatorów w czołówce europejskich producentów buraków cukrowych. Produkujemy ok. 14 ton cukru z jednego hektara buraków, co również jest bardzo dobrym wynikiem w tej części Europy. Do najlepszych, czyli Belgii, Francji i Niemiec, brakuje nam niewiele.
Zwykle tak jest, że przysłowiowy medal ma dwie strony. Czy w przypadku Cukrowni „Strzelin” jest podobnie?
- Nic nie ma za darmo. Cukrownie nie są z gumy, rezerwy wzrostu produkcji tkwią w kadrze zarządzającej zakładem i to wykorzystaliśmy. Do końca grudnia staraliśmy się maksymalnie zwiększyć przerób buraków, żeby zagospodarować tę olbrzymią masę surowca. Niestety w grudniu przyszła zima i sytuacja skomplikowała się. O ile zmrożone buraki cukrowe nie wpływają negatywnie na proces produkcji cukru, to rozmrożone już tak. Buraki reagują podobnie jak inne warzywa, po rozmrożeniu zaczynają gnić. Podobnie jest, kiedy są zbyt długo zamrożone. Po świętach temperatura wzrosła, co przyśpieszyło degradację buraków przechowywanych w pryzmach i zaczęły po prostu gnić.
Jakie skutki dla cukrowni, dla plantatorów i dla okolicznych mieszkańców ma ten fakt?
- Jeżeli chodzi o cukrownię, to spada wydajność, rosną koszty przerobu. Filozofia naszej grupy cukrowni jest taka, że przyjmujemy od plantatorów wszystko, co urośnie na polu i przerabiamy to na cukier. Pod koniec kampanii, kiedy buraki są podgniłe, stosujemy metody minimalizujące straty, co jest jednak bardzo kosztowne.
Podejmujemy również działania, żeby zminimalizować uciążliwość, jaką produkcja cukru niesie dla mieszkańców najbliższej i nieco dalszej okolicy. Wybudowaliśmy oczyszczalnię ścieków, na kominach zamontowaliśmy filtry, wybudowaliśmy biogazownię. Montujemy ekrany dzwiękochłonne, wymieniliśmy silniki elektryczne na cichsze. Podejmujemy również działania minimalizujące uciążliwe zapachy. Dużo większa masa przerobionych tej kampanii buraków sprawiła, że na odstojniki trafiło więcej ziemi z resztkami organicznymi. Powstają one przy myciu buraków. Wspomniałem wcześniej, że od grudnia przerabialiśmy surowiec zdegradowany, częściowo zgniły. I te dwie obiektywne okoliczności doprowadziły do sytuacji, że okresowo zaczęło śmierdzieć. Nie jesteśmy z tego zadowoleni. Podejmujemy kolejne działania, żeby zapachy z cukrowni nie przeszkadzały mieszkańcom Strzelina. Do odstojników, gdzie zachodzą procesy gnilne, wprowadzimy bakterie, które spowolnią gnicie. Powstanie instalacja, która z kolei będzie przechwytywała dużą część organicznych pozostałości po myciu buraków. Tym samym na odstojniki będzie trafiać mniej substancji, które gniją i wydzielają odór.
Wdrażamy nowoczesne technologie ochrony środowiska od lat, robimy to teraz i będziemy to czynić w przyszłości. Wynika to ze sposobu myślenia o prowadzeniu cukrowni przez Grupę Südzuker Polska. Tam, gdzie jest to możliwe eliminować negatywny wpływ na środowisko, a tam gdzie nie ma tak wydajnych technologii, minimalizować uciążliwość dla okolicznych mieszkańców. Ten drugi przypadek dotyczy niestety zapachów, jakie generuje produkcja cukru.
Dziękuję za rozmowę.
Jacek Sobko
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
.
Olo powiedziała : Kilkanaście lat temu śmierdziało wysłotkami a teraz jak z szambaRE: Cukrowe sukcesy i problemy
Jadąc pociągiem słyszałem coś takiego:-mamo czemu tu tak śmierdzi?-tu jest strzelin dziecko tu mają cukrownieRE: Cukrowe sukcesy i problemy
Nowe technologie wprowadzają, to może wrócić do starych bo kilkanaście lat wstecz nie śmierdziało.RE: Cukrowe sukcesy i problemy
strasznie śmierdzi cukremJakby szambo wybiło
Wytrzymać nie idzie przez ten smród jaki idzie od cukrowni. W tym roku to już przechodzi ludzkie pojęcie jakby zdechło co.RE: Cukrowe sukcesy i problemy
Jak zwykle pomija się takie fakty jak dowóz buraków do Strzelina ,zwykle trwa to kilka miesięcy siedem dni w tygodniu ii święta . ciężarówki powodują hałas i ogromne zanieczyszcze nie powietrza.Ale kto się tym przejmuje liczy się tylko kasa i interes burakówRE: Cukrowe sukcesy i problemy
Zróbcie coś z tym smrodem, bo się wytrzymać nie da. Strzelin, niby miasto a smród jak w chlewie