Nie wszystko co trafia na Wielkanocny stół jest do jedzenia
Jak długo trwają przygotowania domu do świąt? Co znajdzie się na wielkanocnym stole? To tylko dwa tematy, jakie poruszyliśmy, rozmawiając z paniami z Koła Gospodyń Wiejskich w Zielenicach.
Powiat strzeliński nie różni się zbytnio od innych na Dolnym Śląsku. Podobnie jak w innych regionach województwa przeważają potomkowie polskich powojennych osadników. Wraz z przesiedleńcami z Kresów Wschodnich II RP i terenów centralnej Polski przyjechały na Dolny Śląsk zwyczaje i potrawy świąteczne. Spotkaliśmy się z paniami z KGW w Zielenicach, żeby przy stole porozmawiać o wielkanocnych porządkach i kuchennych pracach. Naszymi rozmówczyniami były, Bożena Dawidowicz, Krystyna Fras, Danuta Ostrowska, Bogumiła Dąbska i Magdalena Wyżycka.
Nieco prowokacyjnie zapytaliśmy na początek, czy wystarczy kilka dni, żeby przygotować dom do świąt. - Potrzebne są co najmniej dwa tygodnie – odpowiedziała jedna z pań. - Na dwa tygodnie przed Wielkanocą wszystkie okna muszą być umyte, później dokładne sprzątanie całego domu. Tak, żeby mieć jeszcze tydzień na przygotowanie tradycyjnych świątecznych potraw. Pamiętając, że na stole powinny znaleźć się również wielkanocne ozdoby takie, jak choćby kwiaty. Koniecznie żółte – dodała nasza rozmówczyni.
Rodzinne strony pań, z którymi rozmawialiśmy, to przede wszystkim Kresy II RP, z obwodem tarnopolskim, z Łoszniowem w rejonie trembowelskim i z Korościatynem w rejonie czartkowskim. Tato jednej z pań przyjechał do Zielenic z Podkarpacia.
- Nie wyobrażam sobie Świąt Wielkanocnych bez trzęsionki – powiedziała pani Danuta. Ku naszemu zaskoczeniu inne panie, kiedy usłyszały, jak przyrządza się tę potrawę, podały inną nazwę. - Do trzęsionki daje się krojony boczek, szynkę, wędliny, tarty chrzan, a na sam koniec pokrojone gotowane jajka. A dlaczego jest to trzęsionka? Po włożeniu składników do garnka potrząsa się nim, żeby wszystko dobrze się ułożyło. Trzęsionkę podaje się na ciepło z ćwikłą bez dodatkowego sosu. Samo w sobie jest soczyste – wyjaśniła pani Danuta. Podobne danie pojawia się również na stołach pań z koła gospodyń, ale nazywa się albo mieszaniną, albo smażonką. Panie protestowały, żeby nie nazywać dania zapiekanką. - To za nowoczesne słowo dla tak tradycyjnej potrawy – dodawały z uśmiechem.
Pojawił się również przepis na nieco zmodyfikowaną trzęsionkę. - Układamy warstwami boczek, szynkę, wędliny, gotowane jajka, i tak warstwa po warstwie. Danie podawane jest na zimno, oczywiście z ćwikłą – dodała jedna z pań. Przepis ten wpisuje się w tradycyjne pojmowanie wielkanocnych potraw, czyli bez dymu…, bez podgrzewania.
Na ten temat pisaliśmy w 14 (1152) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Cały artykuł przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Nie wszystko co trafia na Wielkanocny stół jest do jedzenia
no tak. niejadalna część warzywa to wózek inwalidzki. europoseł to potwierdzi.