ZNAJDŹ NA STRONIE

Po prawie dwóch latach od wypadku ciągle mam problemy z codziennym funkcjonowaniem - mówi Mateusz Kożuchowski z Maleszowa
Wigilia Bożego Narodzenia to dzień, w którym spędzamy czas wspólnie z rodziną i najbliższymi. Jednak wigilia 2017 roku zupełnie inaczej i na długo zapadnie w pamięci Mateusza Kożuchowskiego z Maleszowa w gminie Kondratowice. Wtedy właśnie, po fatalnym w skutkach wypadku motocyklowym, trafił na oddział intensywnej terapii w jednym z wrocławskich szpitali. Jego stan był tragiczny. Lekarze dawali mu jedynie 5% szans na przeżycie.
Mężczyzna miał wówczas 28 lat i ciekawe plany na życie, które, niestety, przerwał mu bezwzględny los. - Pojechałem motocyklem po paliwo na stację w Karczynie, gdyż chciałem na święta odwiedzić moją narzeczoną. Pogoda była piękna, jak na grudniowy dzień. Cały czas świeciło słońce, a ja jechałem przepisowo. Na samą stację nie udało mi się dotrzeć. Uległem poważnemu wypadkowi, którego okoliczności nie pamiętam. Obudziłem się dopiero po kilku dniach w szpitalu - mówi mieszkaniec gminy Kondratowice.
Zdarzenie to mocno poruszyło lokalną społeczność. W intencji Mateusza odprawiono Mszę św. w Karczynie, modlono się za niego w domach. Jego życie było wtedy w rękach lekarzy i Boga. Mijały dni i rosła nadzieja. Aż w końcu po wszystkich operacjach i kilku dniach Mateusz wrócił do żywych. - Po przebudzeniu nie czułem ręki z powodu uszkodzenia splotu ramiennego. Do tego miałem odrutowaną całą nogę, gdyż doznałem otwartego złamania kolana. Usłyszałem wtedy, że zaraz po tym, jak trafiłem śmigłowcem do szpitala, lekarze dawali mi jedynie 5% szans na przeżycie. Utrzymywali mnie w stanie śpiączki farmakologicznej, twierdząc, że obudzę się najwcześniej po kilku miesiącach. Z powodu krwawienia wewnętrznego usunięto mi śledzionę i groziło mi też usunięcie nerki. Doznałem też złamania dolnej części mostka, lewej łopatki, trzonu obojczyka, a także uszkodziłem splot barkowy - kontynuuje Mateusz.Fatalny w skutkach wypadek miał miejsce 24 grudnia 2017 roku (Foto: Strzelin998)
Po przebudzeniu mieszkaniec Maleszowa przeszedł kolejny szereg skomplikowanych operacji. Złożono mu m. in. obojczyk, a także kość udową. Niestety, po tej operacji Mateusz aż do teraz nie może jej zginać, ani też prostować. Metal założony podczas stabilizacji kości znajduje się tak blisko stawu, że blokuje ruch. Utrudnia to normalne chodzenie, gdyż wiąże się z ogromnym bólem i dyskomfortem. - W późniejszym etapie, po 5 miesiącach, miałem operację splotu ramiennego z pobraniem i przeszczepieniem nerwu łydkowego, aby odzyskać sprawność ręki - dodaje.
Mateusz po operacji splotu ramiennego z przeszczepem nerwu łydkowego (5 miesięcy po wypadku). Tak wyglądały szwy na jednej z operowanych nóg
Teraz trwa walka o zdrowie
Mateuszowi udało się wygrać walkę o życie. Teraz z każdym kolejnym dniem walczy o powrót do zdrowia. - Opuściłem szpital po trzech tygodniach od tego strasznego wypadku. W domu zajmowała się mną przede wszystkim moja narzeczona, która na ten czas zrezygnowała z pracy. Przez pół roku leżałem przykuty do łóżka. Codziennie przychodził do mnie fizjoterapeuta, który pomagał w rehabilitacji. Przez ten okres byłem zdany wyłącznie na innych, gdyż nie byłem w stanie np. sam zrobić sobie jedzenia, nie mówiąc już o innych prostych dla zdrowego człowieka czynnościach - opowiada nasz rozmówca.
Z początku mężczyzna korzystał z rehabilitacji, którą zapewniał zakład pracy w ramach ubezpieczenie grupowego. - Ćwiczyliśmy codziennie po kilka godzin. Było to dosyć bolesne, gdyż noga była niedawno połamana, ale mimo tego musiałem ją zginać, aby się nie zastała. Podobnie było z ręką. Mimo, że jej nie czujemy, to odczuwamy bóle neuropatyczne, takie jak pieczenie czy rwanie. Odczuwam je cały czas do dzisiaj i, niestety, nie ma na to leków przeciwbólowych. Kiedy straciłem już świadczenia z ubezpieczenia grupowego, udałem się do lekarza po skierowanie na rehabilitację. Mimo, że dokument wystawiony był jako pilny, trzeba było czekać kilka miesięcy, aby dostać 10 dni zabiegów. W moim przypadku codzienna rehabilitacja jest koniecznością, dlatego muszę leczyć się prywatnie - zaznacza Mateusz. Dodaje, że świadczenia ZUS-owskie nie pokrywają kosztów, które opiewają na ok. 3 tys. zł miesięcznie, a sama renta to ok. 900 zł, a przecież trzeba jeszcze za coś żyć... Gdyby nie pomoc rodziny i najbliższych, to egzystencja przy tak niewielkiej pomocy państwa byłaby niemożliwa.Mężczyzna przeszedł szereg skomplikowanych operacji i czeka na następne
- Po prawie dwóch latach od wypadku ciągle mam problemy z codziennym funkcjonowaniem. Powoli wraca mi sprawność ręki, lecz słyszę od lekarzy, że trzeba ją ciągle rehabilitować. Mimo, że mam w niej czucie, to nie mogę nią nic zrobić, bo jest zbyt słaba. Potrzebne są operacje usprawniające, polegające na zastąpieniu uszkodzonych mięśni dłoni. Jeżeli chodzi o nogę, to muszę przejść zabieg, który polega na wyciągnięciu usztywnienia w kolanie, aby ustawić staw w osi. Oprócz samej rehabilitacji, zbieram pieniądze na operację nogi. Ważny jest tutaj czas, ponieważ jeżeli nie zostanie usunięte zespolenie i staw kolanowy nie będzie ustawiony w osi, urazy mogą zostać utrwalone. Zatem uzyskanie sprawności w późniejszym etapie będzie w praktyce niemożliwe. Terminy na NFZ są odległe i notorycznie przekładane. Pozostaje mi tylko leczyć się prywatnie. Przed samym wypadkiem byłem osobą zdrową i aktywną. Często chodziłem na siłownię i miałem dobrą pracę. Teraz nie mogę normalnie żyć. Wejście czy zejście po schodach sprawia mi ogromne trudności, nie mówiąc już o przyrządzeniu sobie posiłku, czy innych czynnościach, które zdrowy człowiek robi automatycznie. W tym momencie korzystam praktycznie z jednej ręki - obrazuje swój stan nasz rozmówca.Mateusz na całym ciele miał dziesiątki szefów po kilku operacjach. Jedną z nich był skomplikowany zabieg nogi
Mateusz jedną walkę już wygrał, a była to walka o życie. Teraz walczy codziennie o powrót do w miarę normalnego funkcjonowania.
Jak podkreśla, z całych sił pragnie, aby odzyskać sprawność na tyle, aby móc w niedalekiej przyszłości podjąć jakąś pracę, i przede wszystkim, odciążyć najbliższych z codziennych obowiązków, którymi są teraz przez niego obarczeni. Niestety, system zdrowotny opieki państwowej jest tak skonstruowany, że z dnia na dzień pozbawia się go tej możliwości. - Dlatego z całego serca proszę ludzi dobrej woli, każdego z osobna, firmy, instytucje i wszystkich chętnych o pomoc w powrocie do zdrowia - mówi Mateusz.

W tym celu utworzono zrzutkę pieniędzy na portalu zrzutka.pl.
Aby pomóc, należy wpisać następujący adres strony internetowej: https://zrzutka.pl/my8w2s i wpłacić tam dowolną kwotę. Podajemy też indywidualny numer konta tej zrzutki:
04 1750 1312 6880
3625 7032 0629
Zrzutka.pl sp.
z o. o.
al. Karkonoska 59
53-015 Wrocław


Dodatkowo nasz rozmówca jest podopiecznym strzelińskiego Stowarzyszenia „Gramy o Życie”, gdzie utworzono specjalne subkonto, na które można wpłacać środki na jego rehabilitację. Więcej informacji na stronie internetowej oraz na facebooku stowarzyszenia.
Nr subkonta:
92958800040000604420000270
Życzymy Mateuszowi wytrwałości w codziennej walce o powrót do zdrowia. Mamy nadzieję, że dzięki ludziom dobrej woli ten cel osiągnie.


UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Olaboga
RE: Miał 5% szans na przeżycie, teraz potrzebuje ludzi, by dalej żyć...
A czy ktoś zwrócił uwagę na to z jaką prędkością poruszał się ten Pan ? Jakie warunki drogowe panowały w tym czasie ? Do zdarzenia doszło w środku miejscowosci !!! Czy gdyby uderzył w pieszego to byłoby "co zbierać" ? Chyba wtedy zrzutka na pomnik dla tego mieszkańca!!! Kierowca sam decydował o prędkości. To zdarzenie powinno być srogą przestrogą dla Mateusza ... A niejednokrotnie byłem świadkiem, kiedy już po wypadku wrocil za kierownice auta, jego brawurowej jazdy i kompletnego braku wyobraźni !!! Tym samym kwestie jakichkolwiek zbiórek pieniędzy pozostawiam już Państwa ocenie.
0
Gravatar
678
678
Co drugi na szlifierce jeździ przepisowo szczególnie to widać na prostych odcinkach drogi...
0
Gravatar
#Tendencyjna
#Tendencyjna
Pan Tadeusz powiedziała :
Dlaczego Słowo Regionu nie napisze artykułu na temat zatrucia siarkowodorem dzieci i nauczycielki w szkole podstawowej w Prusach?Czy to nie jest ważny temat???Czekamy.....
Słowo regionu boi sie pisać o takich rzeczach. #Tendencyjna

0
Gravatar
CHRIS
RE: Miał 5% szans na przeżycie, teraz potrzebuje ludzi, by dalej żyć...
Mieszkaniec powiedziała :
Pan Tadeusz powiedziała :
Dlaczego Słowo Regionu nie napisze artykułu na temat zatrucia siarkowodorem dzieci i nauczycielki w szkole podstawowej w Prusach?Czy to nie jest ważny temat???Czekamy.....
Przecież jest Art. O tym w gazecie. Trzeba gazetę sobie kupić i będzie się wiedzialo.
szkoda kasy :D

0
Gravatar
Mieszkaniec
.
Pan Tadeusz powiedziała :
Dlaczego Słowo Regionu nie napisze artykułu na temat zatrucia siarkowodorem dzieci i nauczycielki w szkole podstawowej w Prusach?Czy to nie jest ważny temat???Czekamy.....
Przecież jest Art. O tym w gazecie. Trzeba gazetę sobie kupić i będzie się wiedzialo.

0
Gravatar
Pan Tadeusz
RE: Miał 5% szans na przeżycie, teraz potrzebuje ludzi, by dalej żyć...
Dlaczego Słowo Regionu nie napisze artykułu na temat zatrucia siarkowodorem dzieci i nauczycielki w szkole podstawowej w Prusach?Czy to nie jest ważny temat???Czekamy.....
0
Gravatar
spajker.
RE: Miał 5% szans na przeżycie, teraz potrzebuje ludzi, by dalej żyć...
zauważąm ciekawą okoliczność. człowiek idzie do pracy np jako kurier czy dostawca pizzy na skuterze. zarabia grosze nie pozwalające mu nawet na reprodukcję prostą. sprzedaje swój życiorys czyli to co ma najcenniejszego aby rozwieźć pizzę klientom, którzy jeszcze grymaszą że spóźnił sie całe 3 minuty.jak człowiek na takim skuterze walnie w rów bo się spieszy aby zakłąd pracy miał dobrą reputację czyli dostawa pizzy w 3 sekundy od złożenia zamówienia, wówczas okazuje się że taki kurier na cokolwiek sam czeka miesiącami, że sam pracował za 500 zł na mc ale pan fizjoterapeuta to chce 5 000 złotych na mc, wówczas okazuje sie że jak ma płacić składki zus to dobra ale jak człowiek coś chce od zusu to zawsze brakuje jakiegoś papierka.dobrze być menelem. nie pracujesz nie ryzykujesz. gmina da ci lokal socjalny, nie narażasz zdrowia w pracy, gops zadba o twoją dietę, charitas da ci odzież, burmistrz umorzy długi za media, jedynym twoim problemem jest za mała ilość kanałów w telewizji satelitarnej. jak chcesz do lekarza to pijesz piwo i wywracasz sie na środku ulicy i gliny zawożą cię nyską na sor i jesteś obsłużóny poza kolejnością jako pacjent milicyjny.wniosek? jak już sprzedajesz swój życiorys w jakiejś pracy to wystaw dobrą cenę. inwestowałeś w siebie 20 lat aby móc wykonać jakąś pracę to ceń siebie tak aby było cię stać na lekarzy i na fizjoterapeutów, którzy odzyskają chociaż 50% twojego zrujnowanego w pracy zdrowia.
0

Przeczytaj także