Ks. Michał Jabłoński co dwa miesiące przyjeżdża do Strzelina, żeby odprawić nabożeństwo. Foto: Zb. Kazimierowicz
Przez wieki na Dolnym Śląsku obok siebie żyli i pracowali wyznawcy różnych religii. Byli wśród nich ewangelicy. Również dziś wierni mogą uczestniczyć w nabożeństwach odprawianych przez pastora.
Nie trzeba być znawcą historii, żeby wiedzieć, że dzisiejszy Gęsiniec to przedwojenny Husyniec. Tę przedwojenną nazwę wioska zawdzięczała osiedlającym się pod Strzelinem Braciom Czeskim, następcom husytów, czyli wyznawców Jana Husa. Bracia Czescy emigrowali na Śląsk, żeby swobodnie wyznawać swoją wiarę. W Strzelinie i okolicznych miejscowościach pozostały ślady ich obecności. Są to między innymi kościoły poewangelickie i opuszczone cmentarze. Skorzystaliśmy z obecności w Strzelinie, a właściwie w Gościęcicach w domu pani Lotki Hoszowskiej, księdza Michała Jabłońskiego, żeby porozmawiać o strzelińskich ewangelikach.
Nasz rozmówca jest duchownym Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce, proboszczem tego kościoła w Warszawie. Kształcił się w Warszawie i Edynburgu.
- W Gościęcicach czuję się jak w domu - uważa ks. Jabłoński. Na zdjęciu z prawej Lotka Hoszowska, a po lewej jej córka Irena Woźnicka. Foto: Zb. Kazimierowicz
Jak często ksiądz przyjeżdża do Gościęcic?
- Wracam do Gościęcic co dwa miesiące. Mówię wracam, bo przyjeżdżam tutaj jak do rodzinnego domu. Wcześniej, na początku, świeżo po ordynacji, już jako pastor przyjeżdżałem do Strzelina co tydzień. Przyznam z perspektywy czasu, że przyjeżdżając na Dolny Śląsk nie osiedliłem się na stałe w Strzelinie, a osiedliłem się w Pstrążnej k. Kudowy Zdrój. Jest tam pochodzący z połowy XIX wieku kamienny kościół, a opodal był zniszczony dom sudecki, kupiony w latach osiemdziesiątych przez Kościół. Chciałem przywrócić to miejsce do życia i w jakimś stopniu to się udało. Dziś jest to dom parafialny „Kalwinka” , który pełni tez funkcję schroniska turystycznego (nazwa pochodzi od Jana Kalwina, jednego z reformatorów Kościoła – red.). Gdybym jednak wtedy wybrał Strzelin, to zapewne znalazłyby się środki, żeby kupić lub wynająć mieszkanie dla pastora i parafia tutejsza miałaby szanse na rozwój. Myślę, że wtedy i dzisiaj strzelińska wspólnota ewangelicka mogłaby wyglądać inaczej. Dziś, licząc z sympatykami, którzy są katolikami, nasza wspólnota liczy niespełna dziesięć osób.
Jaki jest cel przyjazdów księdza?
- Przyjeżdżam z Warszawy, żeby odprawić nabożeństwo niedzielne w parafii w Strzelinie, a potem popołudniowe nabożeństwo w Pstrążnej. Wcześniej w kościele przy ul. Staromiejskiej lub na tzw. Kopecku, Klubovnie (świetlicy w Gęsińcu – red.), a teraz w domu u pani Lotki (Lotte) Hoszowskiej. Jest nas kilkoro więc bez trudu mieścimy się, a poza tym w kościele, podobnie zresztą jak w świetlicy, bywa zimno. Przyjeżdżam w sobotę, a nabożeństwo jest w niedzielę o godz. 10.00.

Przed II wojną światową strzelińska wspólnota protestancka była zapewne liczniejsza.
- O tak. Ówczesny zbór ewangelicko-reformowany liczył ok. 3 tys. wiernych, a parafia mieściła się na ul. Staromiejskiej. Parafia posiadała swój kościół, dom zborowy, szkołę, cmentarz. Formalnie rzecz ujmując wspólnota została zarejestrowana w 1748 r., ale husycie, a potem Bracia Czescy, przybywali na te ziemie już w XV i XVI w.
Rozmowę z ks. Michałem Jabłońskim prowadził  nasz dziennikarz
Są chrześcijanami
- Tak, ale jest to zupełnie inny sposób bycia chrześcijaninem. Jesteśmy ewangelikami, a to jest zupełnie coś innego niż być rzymskim katolikiem. Przy całym szacunku, bliskości i otwartości ekumenicznej, mogę powiedzieć, że jednak teologia ewangelicko-reformowana, w ogóle ewangelicyzm, jest zupełnie innym wyznaniem. Jest sposobem życia, który w swój wyjątkowy sposób pogłębia człowieka. Czyni z niego człowieka, czyni mężczyznę, czyni kobietę, czyni obywatela. Po 25 latach bycia pastorem mogę powiedzieć, że w ewangelicyzmie nie ma czegoś takiego, jak umniejszanie godności człowieka, dzielenie na płeć, wiek, wykształcenie. Jesteś, bo jesteś stworzeniem Bożym i to jest bardzo ważne. Patrzymy na człowieka z wiarą i z tym, co nam ta wiara przyniosła w nasze dusze. Nie patrzymy na człowieka przez pryzmat katechizmów, regulaminów. Regulaminy są ustanawiane przez człowieka, a wiara jest darem Bożym z Jego łaski. Jeżeli przez wiarę będziemy patrzeć na drugiego człowieka, nic złego z tego nie wyniknie. Nawet jeżeli człowiek się potknie, jeżeli popełni błąd, to zawsze jest możliwość podniesienia się, właśnie we wspólnocie tak wierzącej. Wtedy nikt nikogo nie potępia. Jest zrozumienie, co można wyraźnie zobaczyć i odczuć, nie ma zacietrzewienia. Pogodne i odpowiedzialne podejście do historii, do miejsca w którym się jest, do siebie samego i drugiego człowieka.
Jako teolog, duchowny ewangelicki, człowiek i obywatel swego kraju wierzę, że łaska jest Bożym darem danym człowiekowi darmo, bez względu na jego zasługi, dlatego jakakolwiek struktura społeczna zbudowana na przeświadczeniu, że niektórzy ludzie są lepsi od innych z powodu pochodzenia społecznego, koloru skóry, miejsca urodzenia czy tożsamości jest zła. Łaska wyrównuje wszelkie nierówności. Każdy, kto zamiast pokoju i sprawiedliwości głosi niepokój i gwałt, działa przeciwko Bożej łasce, przeciwko Bożej woli…
Cały artykuł w wydaniu papierowym "Słowa Regionu".


UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także