ZNAJDŹ NA STRONIE

- Na początku miałam pewne obawy, ale wszystko poszło sprawnie. Czytałam poradniki i troszczyłam się o nią - mówiła Justyna Żygadło z Opatowic
- Na początku miałam pewne obawy, ale wszystko poszło sprawnie. Czytałam poradniki i troszczyłam się o nią - mówiła Justyna Żygadło z Opatowic
Od zawsze lubiła kolor fioletowy, ale to wyjazd do Chorwacji spowodował, że odkryła swoją największą pasję. Kilka lat temu Justyna Żygadło postanowiła rozpocząć przygodę z uprawą lawendy, a pomogli jej w tym urodzinowi goście. Obecnie krzewów jest prawie 600, a z lawendy powstają dżemy, syropy, wianki i dekoracje. Nasza rozmówczyni opowiedziała też o planach na przyszłość i pielęgnacji ulubionej rośliny.
Uprawa lawendy na większą skalę to wyjątek w powiecie strzelińskim. Od kilku lat zajmuje się nią Justyna Żygadło z Opatowic w gminie Borów, szczęśliwa mężatka i matka kilkuletniej córki. Na co dzień pracuje w szkole, gdzie uczy biologii i przyrody.
Pomysł na uprawę lawendy dojrzewał przez kilka lat. – Studiowałam biologię i biotechnologię, a zawsze chciałam robić coś związanego z tym zawodem. Poza pracą w szkole szukałam też czegoś innego, gdzie mogłabym się realizować. Lubię pracę w terenie. Chciałam hodować zioła, ale nie wiedziałam jakie. Kiedy pojechałam do Chorwacji, to już wiedziałam co to będzie. Coś przecudownego. Zapach, kolor… - opowiadała pani Justyna.

Marzenie na przyszłość
Od tego czasu lawenda stała się jej pasją i największym hobby, a kwitnie w czasie wakacji, czyli w przerwie szkolnej, kiedy mieszkanka Opatowic ma więcej wolnego czasu. Jak dodała, bliski jest jej także kolor fioletowy. – Zawsze lubiłam ten kolor i nie wiedziałam dlaczego. Teraz wszędzie widzę lawendę. To jest miłość. Kiedy znajomi chcą zrobić mi prezent, kupują wszystko z lawendą. Mam w domu sporo takich rzeczy – stwierdziła.
Kilka lat temu nasza rozmówczyni obchodziła okrągłe urodziny. Wtedy poprosiła gości, aby zamiast prezentów przynieśli po sadzonce lawendy. W ten sposób rozpoczęła się przygoda z uprawą lawendy w Opatowicach. – Goście dopisali. To była ogromna radość. Z okazji okrągłych urodzin było sadzenie sadzonek. Planowałam, że najpierw w ramach zabawy goście będą je też sadzić, ale ostatecznie ich oszczędziłam i zrobiłam to samodzielnie – powiedziała Justyna Żygadło.
Plantacja nieco się zmienia, gdyż sprzedawane są zarówno małe sadzonki, jak i duże krzewy. Dwa lata temu było ich około 1 000, natomiast obecnie około 600. Wśród nich jest kilka gatunków, ale główne to Hidcote Blue i Munstead (lawenda wąskolistna). W tym roku pojawiła się też mięta i melisa, z których powstaną naturalne herbatki.
- Wszystkie te rośliny przepięknie pachną. Charakterystyczne jest to, że mają olejki eteryczne. To moje marzenie na przyszłość, aby produkować też takie olejki. Myślę, że uda się w przyszłym roku – mówiła nasza rozmówczyni.
Cały artykuł dostępny jest tutaj

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także