Przyjeżdżam tu po naukę
Rozmawiamy tuż po zakończeniu sesji borowskiej rady. Jak to się stało, że trafił Pan do Borowa i przysłuchiwał się obradom?
- Generalnie, jak mówiłem na sesji (Rady Gminy Borów - red.), jestem byłym samorządowcem, czuję potrzeby samorządów, to po pierwsze. Po drugie, co w moim przekonaniu jest bardzo istotne, to otwartość każdego posła na pytania i na zgłaszane przez samorządowców potrzeby, na pomoc w rozwiązywaniu problemów. Tak, jako parlamentarzysta, rozumiem swoja pracę. Nie ukrywam, że z panem wójtem Grochowskim znamy się od kilku lat. I zdarzyło się właśnie tak, że pan wójt przyszedł i zapytał, czy mogę pomóc. Kierując się otwartością na sprawy samorządowców, odpowiedziałem, że, jeżeli, poruszając się w granicach prawa, będę mógł pomóc, to dlaczego nie? Stąd moje późniejsze kontakty z panem wójtem i dzisiejsza obecność na sesji. Współpracuję z wieloma gminami i za każdym razem, kiedy spotykam się z samorządowcami, kiedy słyszę, że mieszkańcom żyje się lepiej, odczuwam satysfakcję. Z tego, że planowana inwestycja została ukończona, że np. młodzież ma nowoczesne boisko, jak to ma miejsce w Borowie. Bo przecież te inwestycje nie są dla mnie, ani dla pana wójta, ani dla pani przewodniczącej rady, tylko dla mieszkańców.
Czy dla posła wizyty takie, jak ta dzisiejsza, są pożyteczne?
- Bardzo łatwo zatracić się w wielkomiejskości, nabrać przekonania, że jest się kimś lepszym. I to potwierdzam. Chciałbym uniknąć tego. Przyjeżdżam do Borowa, podobnie jak do wielu innych większych i mniejszych gmin, żeby, po pierwsze, przypomnieć sobie tę prawdę i po drugie, po naukę. Nie przypadkiem na sesji siedziałem obok pana wójta i zadawałem pytania dotyczące poszczególnych uchwał. Radni dyskutowali np. o uchwale zmieniającej miejscowy plan zagospodarowania, która była konsekwencją zmiany ustawodawstwa (chodzi o lokalizacje turbin wiatrowych - red.). Przekonałem się, że, przyjmując nowe regulacje prawne (przez Sejm RP - red.), trzeba bardzo uważać na ich konsekwencje dla lokalnych społeczności, np. dla takich gmin jak Borów. Przewidywać, jak nowe ustawodawstwo będzie wpływało na funkcjonowanie samorządów. Tego uczę się, odwiedzając samorządy, rozmawiając z mieszkańcami gmin i z samorządowcami. Dowiaduję się, jak ustawodawstwo może przeszkadzać w funkcjonowaniu samorządów. Przywołam tutaj np. ustawę o gospodarowaniu odpadami komunalnymi i postrzeganie przez jej pryzmat komfortu życia mieszkańców.
Na sesji radni i wójt dziękowali Panu za pomoc oraz zaangażowanie w sprawy gminy Borów.
- Podziękowania są zawsze miłe, ale przyjeżdżam do gmin, do Borowa również, przede wszystkim po naukę.
Wiadomo, że dla mieszkańców gmin najważniejsze są ich codzienne sprawy. Ale nie zapominajmy, że żyjemy w Polsce. Sporo się ostatnio mówi o pomyśle PiS, żeby ograniczyć do dwóch kadencji pełnienie funkcji wójta, burmistrza i prezydenta. Jakie jest Pana zdanie w tej kwestii?
- Póki co nie ma jeszcze w publicznym obiegu nawet projektu odpowiedniego aktu prawnego. Dlatego wolałbym nie wypowiadać się jednoznacznie o czymś, co do kształtu czego nie mamy jasności. Projekt nie wpłynął jeszcze do laski marszałkowskiej. To po pierwsze, a po drugie, nawet w moim środowisku politycznym (PiS - red.) ścierają się różne koncepcje, jak rozwiązać problem kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Osobiście jestem za wydłużeniem kadencji wójtów do pięciu lat. Spowoduje to rozdzielenie wyborów rad i wójtów. Zdaję sobie sprawę z faktu, że zwiększą się koszty i przybędą nam dodatkowe wybory, ale proszę zobaczyć, wtedy wójta będą oceniały dwie rady. I to, moim zdaniem, miałoby sens. Nie można by wtedy zarzucić, że organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz czy prezydent, uzależniają od siebie organ uchwałodawczy, jakim jest rada. Dyskutujmy nad tym, mamy jeszcze trochę czasu.
Kiedy będziemy wiedzieć więcej?
- Projekt odpowiedniej ustawy poznamy w pierwszym półroczu tego roku. Nie zdziwiłbym się, gdyby było to w kwietniu, może na początku maja. Uważam, że jest to na tyle ważny projekt, ważna zmiana, że na procedowanie powinniśmy mieć nie miesiąc, ale dwa lub trzy miesiące. Biorąc pod uwagę fakt, że później będą dwa miesiące wakacyjne, to uważam, że decyzje zapadną we wrześniu lub październiku.
A może wprowadzić zasadę kadencyjności również dla posłów i senatorów?
- Rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach. O organie wykonawczym i uchwałodawczych. Nasze środowisko polityczne nigdzie nie podnosiło kadencyjności organów uchwałodawczych, radnego, posła czy senatora. Chodzi o organ wykonawczy i myślę, że na tym powinniśmy poprzestać. Chcemy umożliwić wprowadzenie świeżej krwi do samorządu terytorialnego, żeby młodsze pokolenia samorządowców wzięły odpowiedzialność za gminy. Natomiast jak to zrobić, żeby nie wylać dziecka z kąpielą? Dyskutujmy. Nie wiem, czy mój pomysł, żeby rozdzielić kadencje organów wykonawczych i uchwałodawczych, zyska akceptację. Poczekajmy na projekt ustawy.
Temat jest gorący. Na przykład w powiecie strzelińskim prawdopodobnie tylko w jednej gminie obecny wójt będzie mógł startować w kolejnych wyborach.
- Wiem, że wśród samorządowców wzbudza to emocje. Apeluję jednak o spokój, o rozwagę i o podchodzenie do sprawy z większą ostrożnością. Poczekajmy na projekt, który trafi do parlamentu i dopiero wtedy rozpocznijmy dyskusję.
Dziękuję za rozmowę.
Jacek Sobko
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Przyjeżdżam tu po naukę
Bardzo interesujący wywiad.RE: Przyjeżdżam tu po naukę
spajker powiedziała : To jest takie czepianie się rolników o nic. Pamiętaj że chłopi bronią i żywią nasRE: Przyjeżdżam tu po naukę
w borowie same rolniki. co im tam jakieś przepisy. dopłaty po 500 tys na traktory im dawać coby borów zaorali, 500+ im dawać coby unikanie unimila się opylało, zacier na bimber im dawać coby rolniki na flaszkę pieniędzy tracić nie musieli. http://wiadomosci.wp.pl/rolnik-zniszczyl-sredniowieczne-ruiny-powod-chcial-powiekszyc-sobie-pole-6114848634026113a