Samochody nieraz lądowały w siatce

Kazimierz Białkowski z Łojowic mieszka przy drodze wojewódzkiej nr 378. Codziennie przemieszcza się tamtędy transport ciężki, w tym dużo tirów. Ogród pana Kazimierza znajduje się na łuku tej drogi. Pojazdy jadące w kierunku Strzelina niszczą pobocze.

 Nietrudno w takich warunkach o wypadek. - Już nie raz samochody lądowały w moim ogrodzeniu. Siatkę wymieniałem już dwa razy. Słupki były połamane i musiałem je spawać. Wszystkie naprawy robiłem we własnym zakresie. PZU pokryło mi koszty tylko w niewielkiej części. Walczę już dwa lata z zarządcą drogi. Nieraz prosiłem, żeby na zakręcie postawić barierki. Takie rozwiązanie zastosowano na przykład w okolicznej Gnojnej i sprawdza się ono - powiedział pan Kazimierz. Wspomniał również, że pobocze jest też przez wodę, która nie ma gdzie odpływać. - Na moją prośbę postawiono na łuku ,,sierżanta” (słupek drogowy - przyp. red.). Wcześniej samochody jechały na wprost i często lądowały w rowie. Moim zdaniem służby postawiły go za blisko - stwierdził mieszkaniec Łojowic.

Zarządcą wspomnianego odcinka jest Dolnośląska Służba Dróg i Kolei. Zwróciliśmy się tam z zapytaniem, czy problem jest znany oraz czy DSDiK rozważa postawienie barierek we wskazanym miejscu. Do chwili zamknięcia tego wydania gazety nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jak tylko dostaniemy stanowisko, to opublikujemy je na łamach Słowa. Miejmy jednak nadzieję, że problem pana Kazimierza niedługo się rozwiąże. Jest to tym bardziej niekomfortowe, ponieważ mieszkaniec Łojowic musi ponosić koszty za zniszczenia, na które, niestety, nie ma wpływu.