- Wojna kojarzy mi się z tym, co najgorsze - wspomina swoją historię Anna Mularska
Ludzie, którzy pamiętają czasy II wojny światowej, powoli odchodzą. Młodzi historię znają jedynie z podręczników szkolnych, a naukę o czasach minionych traktują jako jeszcze jeden nudny przedmiot. Może właśnie opowieść o przeszłości przekazana przez świadka historii okaże się bardziej zajmująca. Dziś o swojej młodości opowie Anna Mularska z Karszowa.

Tam się urodziłam
Letnia to była bardzo duża wioska w powiecie drohobyckim, województwo lwowskie. Większość mieszkańców wsi stanowili Ukraińcy, ok. 800 numerów, natomiast polskie gospodarstwa to 120 numerów. Mieliśmy tam małe 3h gospodarstwo, dwa konie, krowy.
W moim rodzinnym domu mieszkało trzynaście osób, rodzice, babcia i dziesięcioro dzieci.
Z pola nie bardzo dało się wyżyć, więc mój ojciec dorabiał w górach, w lesie, skąd końmi zwoził drzewo do tartaku. Ja urodziłam się jako druga z dziesięciorga dzieci. Gdy wybuchła wojna, miałam 8 lat.

Szkoła
Można powiedzieć, że uczyłam się w trzech różnych szkołach. Poszłam do polskiej, ale kiedy do naszej wsi wkroczyli Rosjanie, nauka odbywała się po rosyjsku. Z tego czasu pamiętam takie jedno zdarzenie. Uczyła nas Rosjanka z książek, gdzie na jednym ze zdjęć znajdował się Stalin. Ja ze złości wydłubałam mu oko. Powiedziałam: „Przez ciebie mojego kuzyna wywieźli na Sybir”. Zobaczyła to nauczycielka, rozgniewała się. Mój ojciec poszedł ją prosić, żeby na nas nie donosiła, bo groziła nam zsyłka. Udało się.
Z naszej wioski dużo Polaków trafiło na Syberię, głównie rodziny leśniczych, nauczycieli i bogatszych gospodarzy. Nie wszyscy wrócili, ale niektórym się udało. Mojemu kuzynowi też (chodzi o Jana Bazala, który zmarł 17 października tego roku). Jak wkroczyli Niemcy, w szkole uczono po niemiecku.

Wojna
Wojna kojarzy mi się z tym, co najgorsze. Stracone dzieciństwo, pozbawienie możliwości nauki, okupanci, którzy się zmieniali. Ale nie zapomnę, kiedy zaczęły się prześladowania Polaków przez Ukraińców. Żyliśmy w strachu. Całą zimę chodziłam ze swoją babcią spać do jej kuzyna z rodziny mieszanej polsko- ukraińskiej. Wielu tak robiło. Mieliśmy nadzieję, że do swoich nie przyjdą.
Inna sprawa, że u nas we wsi przeważali Ukraińcy. Każde podpalenie polskiego domu mogło przenieść pożar na ukraińskie. Gorzej było z wsiami, gdzie mieszkali sami Polacy. Co noc paliła się jakaś wieś polska w pobliżu. Słychać było krzyki ludzi, szczekanie psów, ryk bydła.

Rok 1945
W tym roku musieliśmy opuścić swoje gospodarstwo. Było to tuż przed żniwami. Część zboża zmłóciliśmy w stodole cepami, reszta została na polu, podobnie jak inne plony. Do naszego domu wprowadziła się rodzina Ukraińców, którą przesiedlili z terenów, które po II wojnie światowej przypadły Polsce. Ukrainka rozmawiała po polsku. Po przyjeździe powiedziała: „Bogu dzięki, że dostałam się na swoją ziemię”. Oni zamieszkali w domu, my w stodole, aż do wyjazdu. Tam na Wschodzie znaleźliśmy się w podobnej sytuacji jak Niemcy na terenach, gdzie obecnie mieszkamy.

Na Zachód
Kiedy wsiadaliśmy do bydlęcych wagonów, młodzi chłopcy żegnali polskie dziewczęta piosenką, która powstała specjalnie na tę okazję. Dobrze znała ją moja siostra, która już zmarła. To był sierpień. Ludzie wieźli ze sobą cały dobytek: krowy, inne zwierzęta, ogórki kiszone, ziemniaki. Co jakiś czas pociąg zatrzymywał się na dłużej. Wówczas kobiety gotowały, dzieci miały okazję się pobawić. Nigdy nie było wiadomo, kiedy ruszymy. Czasami było tak, że gospodynie zaczynały przygotowywać posiłek, a tu sygnał, że trzeba ruszać. Gaszono ogień i w drogę. Moja najmłodsza siostra, Helena, miała wówczas dwa latka. Często na postoju lubiła sobie pobiegać. Mama ją wołała tak, jak w domu : Hela, chodź do chałupy”, a ona odpowiadała : „Nie chcę do takiej chałupy”. Nasza podróż trwała 3 tygodnie.

Strzelin
W końcu dotarliśmy do Strzelina. Kobiety i dzieci zostały na peronie, a mężczyźni pojechali wybierać gospodarstwa. Z Letniej przyjechało tutaj 10 rodzin, większość spokrewniona ze sobą, np. Gąsiewicze, Bazale, Mularscy. Ojciec wybrał Karszów. W wiosce mieszkało już dużo młodych Polaków, którzy byli tu na robotach i po wojnie zostali. Byli to chłopcy z centralnej Polski. Pozajmowali domy, z których ich po jakimś czasie wysiedlono. Gospodarstwa dostali repatrianci ze Wschodu. Część , którym kazano wykupić zajęte domy, wyjechała., ale byli tacy, co zostali. np. Sioła. Ich dzieci żyją tu do dziś.
Karszów był bardzo zniszczony. Dwukrotnie przechodził tędy front. Nie było gospodarstwa, w którym wszystkie budynki były całe. Nasz dom stał, ale stodoła była zniszczona. Zamieszkaliśmy z Niemcami. Niemka z początku kazała nam się wprowadzić do komórki na strychu. 13 osób miało zamieszkać w kilkumetrowej klitce. Wtedy interweniował polski sołtys. Niemcy musieli nam oddać jeden pokój. Spaliśmy po 3 osoby w łóżku. Mieszkaliśmy tak prawie rok.
Niemców było troje, starsze małżeństwo i córka. Wszyscy żyliśmy biednie.
W wiosce nie było żadnych zwierząt. Część po prostu zdechła z głodu, kiedy ich właściciele uciekali przed frontem, a część padła łupem żołnierzy. Na polach widać było kości krów. My przywieźliśmy krowy, więc za mleko Niemcy dawali nam ziemniaki i buraki.
Wyjechali w sierpniu 1946 roku. Ojciec odwiózł ich na stację do Strzelina.


Karszów- bogata wioska
Karszów przed wojną to musiała być bogata wioska. Duży majątek, w majątku baraki dla robotników przymusowych z centralnej Polski. W miejscu, gdzie obecnie znajduje się sklep, była duża gospoda, która również została zniszczona, gdy przechodził front. Robotnicy mieli swoją stołówkę.
W wiosce znajdowały się  3 rzeźnie, masarnie, dwie piekarnie świetlica, w której stało pianino.

Odbudowa
Ludzie odbudowywali domy, wojsko rozminowywało pola. Cały teren między Karszowem a Dobrogostowem był zaminowany. Pamiętam zdarzenie, kiedy młoda Niemka poszła w pole i zginęła rozerwana przez minę.  
Ten dom, w którym obecnie mieszkam, był piętrowy, ale piętro zostało zniszczone przez pociski. Odbudowaliśmy go inaczej, bez piętra. Gospodarze niemieccy mieli czworo dzieci. Wyjechali jak wszyscy. Po wojnie nas odwiedzali, pisali. Mąż znał język niemiecki, gdyż na Wschodzie bawił się z niemieckimi dziećmi sąsiadów.
Także kościół w Karszowie był całkowicie zniszczony. Jego odbudową zajął się ks. Dionizy Pityński , ale to było już w latach siedemdziesiątych.  Ludzie chętnie przekazywali na ten cel pieniądze. A odbudowa była kosztowna.

Ludzie
Jak przyjechaliśmy na te ziemie, to ludzie sobie pomagali. Gdy ktoś miał maszynę do młócenia zboża, to wykonał pracę u siebie, ale też pomagał rodzinie i sąsiadom.  Młodzi chodzili do Górki na zabawy, ale tam w Letniej było weselej. Wszyscy schodzili się przy różnych okazjach, rozmawiali, śpiewali.
Ostatni raz w swojej rodzinnej wiosce byłam 25 lat temu.  Na wschodzie zostały nasze rodziny – kuzynki. Wszystko się zmieniło, dawne domy, cała wioska.
Również Karszów bardzo się zmienił. Ludzie dbają o swoje domy, budują nowe. Mieszkam tu 73 lata i obserwuję te zmiany. Starzy umierają, młodzi żyją innym życiem, jakoś szybciej i sami dla siebie. Czasami wspominam swoje rodzinne strony i są to miłe wspomnienia, mimo warunków, w których żyliśmy.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Abacus
Przeszłość nie jest krainą, którą tak łatwo opuścić
spajker powiedziała :
Abacus powiedziała :
Piękny artykuł. Takich wspomnień więcej i oby były dostępne w całości online. Młodzi ludzie mogli by go przeczytać w całości. Nie rozumiem czemu nie jest dostępny? To jest piękna lekcja historii, którą warto się podzielić ze wszystkimi.
w gazecie wrocławskiej były wspomnienia przybyszy ze wschodu. przybysz ze wschodu wspomina, otwieram kran a tu coś syczy ( odkręcił kurek z gazem). inny wspomina że w garażu stał traktor bristol-buldog. na złość niemcom wsypał do silnika dużo piachu. jak wrócą to niech mają chamy! niemcy nie wrócili a on musiał robić remont kapitalny tego już swojego ciągnika. inni wspominają, dlaczego mieszkacie wbialnach wrocławskich? dlaczego sobie to akurat wybraliście? wybraliśmy? pociąg się zatrzymał, stał już z 10 dni w miejscu to się ludzie rozeszli po okolicach i tak zostali. wrocławianie rozebrali luksusowe domy niemieckie aby cegła szła na odbudowę warszawy. jak wrócą niemcy to im nic nie zostanie. niemcy nie wrócili a polacy w tych miejscach postawili betonowe bloki. co ciekawe, polacy nie traktowali przejmowanego mienia jako zdobyczy czy odwetu. oni wcale się tu nie pchali, traktowali to jako chwilową konieczność bo wrócą niemcy. biedni ukraińcy przejęli polskie wsie i zrównali je z ziemią, ich złość była większa niż chęć skorzystania z gotowych gospodarstw.
to wojna wywołuje takie nastroje, że ludzie którzy się kochali stali się nagle wrogami. Walka o życie powoduje takie zachowania na które nie ma mocnych. Zazdrość jest jednym z powodów, który wywołuje konflikt. Oby nikt z nas nie musiał tego już nigdy doświadczyć. Fajnie jak Słowo dało dostęp do pełnego artykułu, może wtedy młodzi ludzie i nie tylko mogli by otworzyć szerzej oczy na wiele spraw.

0
Gravatar
spajker
RE: Przeszłość nie jest krainą, którą tak łatwo opuścić 
Abacus powiedziała :
Piękny artykuł. Takich wspomnień więcej i oby były dostępne w całości online. Młodzi ludzie mogli by go przeczytać w całości. Nie rozumiem czemu nie jest dostępny? To jest piękna lekcja historii, którą warto się podzielić ze wszystkimi.
w gazecie wrocławskiej były wspomnienia przybyszy ze wschodu. przybysz ze wschodu wspomina, otwieram kran a tu coś syczy ( odkręcił kurek z gazem). inny wspomina że w garażu stał traktor bristol-buldog. na złość niemcom wsypał do silnika dużo piachu. jak wrócą to niech mają chamy! niemcy nie wrócili a on musiał robić remont kapitalny tego już swojego ciągnika. inni wspominają, dlaczego mieszkacie wbialnach wrocławskich? dlaczego sobie to akurat wybraliście? wybraliśmy? pociąg się zatrzymał, stał już z 10 dni w miejscu to się ludzie rozeszli po okolicach i tak zostali. wrocławianie rozebrali luksusowe domy niemieckie aby cegła szła na odbudowę warszawy. jak wrócą niemcy to im nic nie zostanie. niemcy nie wrócili a polacy w tych miejscach postawili betonowe bloki. co ciekawe, polacy nie traktowali przejmowanego mienia jako zdobyczy czy odwetu. oni wcale się tu nie pchali, traktowali to jako chwilową konieczność bo wrócą niemcy. biedni ukraińcy przejęli polskie wsie i zrównali je z ziemią, ich złość była większa niż chęć skorzystania z gotowych gospodarstw.

0
Gravatar
Abacus
Super
Piękny artykuł. Takich wspomnień więcej i oby były dostępne w całości online. Młodzi ludzie mogli by go przeczytać w całości. Nie rozumiem czemu nie jest dostępny? To jest piękna lekcja historii, którą warto się podzielić ze wszystkimi.
0

Przeczytaj także