Zmartwychwstanie – powstanie z martwych – nie jest okolicznością normalną. Normą, w naszym ludzkim doświadczeniu jest to, że życie nieuchronnie kończy się śmiercią. I choć to prawda oczywista, nie znaczy bynajmniej, że jesteśmy z nią pogodzeni.
Gdy śmierć spotyka kogoś nam bliskiego, gdy przychodzi gwałtownie i niespodziewanie, gdy zagrozi nam samym – stajemy porażeni jej władzą i własną wobec niej bezsilnością. A jednak władza śmierci nie jest władzą absolutną. Nasz problem wynika stąd, że my-ludzie i cały świat stworzony, ze swojej natury jej podlegamy. Jest jednak Ktoś, kto jest wszechmocny – mocniejszy niż śmierć. Ten ktoś, to Jezus Chrystus, który ze starcia ze śmiercią wyszedł zwycięski poprzez swoje z-martwych-powstanie. To nie wydarzyło się przypadkowo, On specjalnie po to przyszedł na ziemię stając się człowiekiem. W efekcie otworzył nam oczy na rzeczywistość niedostępną naszym możliwościom ani doświadczeniom.
Poranek zmartwychwstania jest szansą zobaczenia czegoś, czego naszym ludzkim wzrokiem normalnie po prostu nie widać. Jan Ewangelista w dzisiejszym fragmencie Ewangelii pisze o Marii Magdalenie, która przybyła do grobu bardzo wcześnie, kiedy jeszcze było ciemno. Jej spojrzenie w tym momencie było zaledwie zarejestrowaniem faktów: kamień odsunięty i brak ciała. Prosta obserwacja i powierzchowny, emocjonalny wniosek: ktoś Go zabrał, ukrył… Kiedy do grobu przybiegają uczniowie i Szymon Piotr wchodzi do wnętrza, jego spojrzenie jest już inne. Czytamy, że Piotr „ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu” – a więc zauważa szczegóły i zapewne stara się zrozumieć sytuację. Jednak i takie analityczne spojrzenie nie odsłania mu całej prawdy. Wreszcie wchodzi Jan, który ogląda pusty grób i leżące płótna oczami wiary w Syna Bożego. Patrzy i widzi sens tego co się wydarzyło. Zmartwychwstanie, choć po ludzku zupełnie niebywałe i nieprawdopodobne, było przecież wcześniej zapowiadane uczniom przez Jezusa. Zapowiedzi te spełniły się teraz w oczach Jana, który „ujrzał i uwierzył”.
Jak więc mamy patrzeć, aby nie pozostawać ślepymi na istotę rzeczy? Maria Magdalena przychodząc przed świtem pozostała zanurzona w mroku poprzednich wydarzeń. Jezusa pochowano przed szabatem, w pośpiechu, więc ona przybyła z misją dopełnienia rytuałów. Miała swój plan i kiedy jego realizacja okazuje się niemożliwa, Maria w zasadzie nie stawia żadnych pytań – chce tylko odnaleźć ciało, aby je namaścić. Tymczasem, żeby poznawać prawdę, trzeba dać się zaskoczyć, trzeba umieć przyznać, że rozwój wypadków przerasta nas. Takie przyznanie się do własnej bezradności otworzy nas na rzeczywistość nadprzyrodzoną. Jan uwierzył, bo swoją nadzieję położył w Bogu – serce podpowiedziało mu prawdę niemożliwą dla analiz ludzkiego rozumu. Jak więc mamy patrzeć, aby widzieć to, co najgłębsze? Na pewno nie samymi emocjami/zmysłami ani też nie tylko władzami rozumu. Prawda objawi się temu, kto szuka jej pokornie i z tęsknotą miłującego serca.
Jezus zmartwychwstał – i my kiedyś zmartwychwstaniemy!

Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński
żródło:
ARCHIDIECEZJA WARMIŃSKA
{jcomments off}

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także