Jest coraz lepiej - czyli - co może niejasny przekaz
Z jednej strony nie ma się co dziwić, że społeczeństwo chce odreagować miesiące kwarantanny i innych obostrzeń. A kiedy już rząd ogłosił 4. etap odmrażania, nie wszyscy doczytali, że jednak pewne zakazy obowiązują nadal. I znowu te niemal znienawidzone (zwłaszcza, że lato pędzi w naszą stronę) maseczki. Po raz kolejny podeprę się rządem:
„Maseczki nadal są obowiązkowe w sklepach, restauracjach czy autobusach, ale nie trzeba ich nosić na otwartej przestrzeni pod warunkiem zachowania dwumetrowej odległości. Wkrótce będą mogły ruszyć kina i teatry, ale widzowie będą musieli zakrywać usta i nos”
Poważnie? bardzo śmieszne - maturzyści jakoś piszą maturę bez zachowania tej odległości (nie 2 m, a 1,5) bez maseczek, chociaż szkoła to nie jest otwarta przestrzeń. To nie jest pomysł młodzieży.
„Na teren szkoły mogą wejść wyłącznie osoby z zakrytymi ustami i nosem (maseczką jedno- lub wielorazową, materiałem, przyłbicą, jeśli ze względów zdrowotnych nie mogą zakrywać ust i nosa maseczką). Zakrywanie ust i nosa obowiązuje na terenie całej szkoły, z wyjątkiem sal egzaminacyjnych po zajęciu miejsc przez zdających.”
Może nie jestem specjalnie kumaty, ale 1,5 metra, to odległość wg lekarzy - jeszcze niebezpieczna, a przyzwolenie na to, by nie zakładać maseczek w sali, moim zdaniem, nieprzemyślana.
Tak naprawdę, nikt nie wyjaśnił w sposób prosty, że zniesienie zakazów nie jest równoznaczne z tym, że koronawirusa w Polsce nie ma. Niestety, ostatni weekend przyniósł rekordową liczbę zakażeń. W sobotę odnotowano największą liczbę nowych zakażeń od początku epidemii koronawirusa w Polsce. Wg eksperta doktora Pawła Grzesiowskiego „ Obecnie sytuacja jest niewiele lepsza niż w marcu , ponadto z dobowych statystyk nie można wyciągać żadnych daleko idących wniosków, gdyż takie raporty mogą być obarczone dosyć dużym błędem, np. wynikającym z opóźnień w przesyłaniu danych z laboratoriów i stacji sanepidu, z czym mamy do czynienia podczas weekendów.”
Czyli jeszcze więcej nowych chorych? Poczekajmy kolejne kilka dni. Może ci, którzy (jak jeden z nawiedzonych strzeliniaków, który mnie uświadamia) uważają, że w Polsce jeszcze NIKT nie umarł na koronawirusa, się ockną, choć mam wątpliwości.
Taki oto obrazek ze Strzelina: stacja benzynowa, tankuję, idę płacić do kasy - w środku czwórka dzieci lata między regałami, wymacuje snikersy, paczki z cukierkami, trochę się ganiają między regałami, w kolejce ze trzy dorosłe mamy, odległości między nimi - maks pół metra. Maseczki mają kasjerzy (dwójka) i ja. Dodatkowo ściana z pleksi przy kasach.
Płacąc za paliwo i pytam głośno kasjerki - czy na tej stacji nie trzeba wewnątrz obiektu zakładać maseczek. Trzeba, odpowiada pani i widać, ze jest umęczona jakaś, więc pytam ponownie (i oczywiście głośno) - dlaczego nie przestrzega się tego. I słyszę z jednej strony że „znieśli zakazy, nie musimy”, a z drugiej, że „ile razy mam zwracać ludziom uwagę, zresztą nikt nie słucha i co ja mam robić”? Podpowiadam (głośno) - NIE OBSŁUGIWAĆ. Dobrym pomysłem na stacjach jest przyjmowanie pieniędzy za paliwo przed obiektem. Kilka razy płaciłem kartą pracownikowi, który z terminalem stał na zewnątrz. Jak ktoś chciał coś kupić wewnątrz, MUSIAŁ mieć maseczkę.
Żeby nie było, że jestem upierdliwym zgredem, ale coraz optymistyczniej nastawiony do życia w związku z tendencją spadkową w temacie pandemia - w ostatnich dniach dostaję obuchem w łeb (ja i społeczeństwo), słysząc o nowych, przerażających danych, o tym, że to co zniesione, niestety, ze względu na wzrost zachorowań będzie od nowa zakazane, a zaczynają się przypadki wtórnych ognisk koronawirusa.
Piszę o tym wszystkim także dlatego, że przez ostatni tydzień, patrząc na (nie tylko) strzelińskie ulice, sklepy, parki - miałem wrażenie, że obudziłem się z jakiegoś koszmarnego snu, w którym na świecie rządził koronawirus, mordując tylu ludzi. A teraz to nie sen, żadnych oznak paniki, ludzi mnóstwo, maseczek prawie wcale, co krok to grupki młodzieży niemal ściskające się.
Boję się. O siebie, o najbliższych, o wszystkich. Szkoda każdego człowieka, który z powodu swojej lub cudzej bezmyślności zachoruje, może umrze, a zdarzy się i tak, że wcześniej zarazi innych. Pilnujcie się, proszę.
Tekst ukazał się w 22 (1011) wydaniu "Słowa Regionu".













































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij