ZNAJDŹ NA STRONIE

Cierpice dzisiaj. Na zdjęciu, po prawej stronie, widać dawną remizę OSP. Naprzeciwko stoi budynek, w którym jest dziś świetlica wiejska, a jeszcze do niedawna funkcjonowały m.in. sklepy
My z zza Buga i oni z innych regionów przedwojennej Polski. Realia końca lat 40. XX wieku odbiegały nieco od tych przedstawionych w „Samych swoich”. Ile pozostało w nas z ówczesnych Pawlaków i Kargulów?
Pandemia uwięziła nas w domach. Wiele osób wykorzystuje ten czas, żeby przejrzeć domowe archiwa. Efektem są publikowane w mediach społecznościowych zdjęcia sprzed - nastu, a czasem nawet kilkudziesięciu lat. Podążyliśmy tym tropem, ale poszukiwaliśmy archiwalnych tekstów dotyczących powiatu strzelińskiego. I tak trafiliśmy do Saeculum Christianum (Świat Chrześcijański – red.), półrocznika historycznego związanego z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jednym z autorów publikującym na łamach tego periodyku jest ks. Tomasz Błaszczyk, na co dzień proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Przewornie. Szczególnie zainteresował nas artykuł o pierwszych powojennych latach w gminie Przeworno.
W jednym miejscu, na kilkunastu stronach zgromadzono wiele ciekawych, a czasem nawet ciekawostkowych informacji o pierwszych powojennych mieszkańcach naszego powiatu. Takie podejście do tematu sprawia, że Czytelnik otrzymuje zarówno rzetelną ogólną wiedzę historyczną, jak i barwne anegdoty trafnie opisujące realia tamtych dni.
Dowiadujemy się np., że już 20 lutego 1945r. Państwowy Komitet Obrony ZSRR podjął decyzję o tworzeniu „polskiej administracji na na terenach nadodrzańkich, czyli na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej, co uprawniało władze polskie do rozpoczęcia procesu przejmowania ziem poniemieckich” - napisał autor. Przy czym, jak czytamy nieco dalej: „Proces ten napotkał na trudności w realizacji ze względu na nieuznawanie przez stronę radziecką prawa nowej polskiej administracji do przejmowania majątku poniemieckiego”. W tym kontekście należy odczytywać tezę, która pada później: „(W Strzelinie – red.) Przy pomocy byłych polskich pracowników przymusowych, którzy nie zdążyli ewakuować się przed nadchodzącym frontem, zabezpieczono istniejące jeszcze zakłady pracy i uruchomiono produkcję” - napisał ks. Błaszczyk. Można domniemywać, że to dzięki nim skala powojennych grabieży w powiecie strzelińskim mogła być dużo mniejsza. Zarówno tej państwowej, jak i prywatnej, czyli szabru mienia poniemieckiego. Wątek ten zasługuje na szersze opracowanie.
Ks. Błaszczyk przypomina również, że wojna wycisnęła swoje piętno na materialnej infrastrukturze wiosek i miast. „Największe zniszczenia były odczuwalne we wsi Strużyna, która oprócz inwentarza żywego pozbawiona była maszyn i urządzeń rolniczych. W gruzach legły stajnie, obory, stodoły, a nawet domy mieszkalne (…). Organizowana była pomoc sąsiedzka, która była inspirowana przez sołtysów” - czytamy nieco dalej. A to znaczy, że nieprawdziwa jest obiegowa opinia, że repatrianci przyjeżdżali na Dolny Śląsk „na gotowe”. Owszem trafiały się gospodarstwa, które nie ucierpiały ani przez wojnę, ani przez szabrowników, ale zniszczenia były jednak duże.
Tekst księdza Tomasza Błaszczyka dotyczy gminy Przeworno, ze szczególnym uwzględnieniem Cierpic. Na fotografii panorama Przeworna od strony Cierpic
Nasi Kargule i Pawlaki  
O zasiedlaniu Ziem Odzyskanych myślano już w czasie wojny. Pierwotnie planowano, że w powiecie strzelińskim osiądzie 42,2tys. osób przesiedlonych z Krakowskiego, z okolic Białej, Chrzanowa, Krakowa, Bochni, Brzeska, Tarnowa i Dąbrowej) oraz z Rzeszowskiego z okolic Mielca i Dębicy. Nie planowano sprowadzania rodaków zza Buga, czyli Kresów II RP. Okazało się jednak, że plany planami, a życie potrafi zaskoczyć. A tak na marginesie, skąd my to znamy?
Bez wątpienia pierwszymi osadnikami byli „polscy robotnicy wywiezieni do Niemiec na przymusowe roboty. Zajmowali oni jedne z najlepiej zachowanych gospodarstw i warsztatów rzemieślniczych” - przyznaje autor. Później przyjeżdżali kresowianie, których pierwotnie miało nie być w powiecie strzelińskim. „Napływowa ludność pochodziła z okolic Lwowa, Tarnopola, Komarna, Twierdzy, Zabojek, Poczapińca, Łoszniowa, Chorosznicy, Dołżanki, Trembowli, Mariampola i Przemyślan. Grupa ta stanowiła zwarty monolit i była niechętnie nastawiona do przesiedleńców z innych terenów Polski. Dość pokaźna grupa przesiedleńców przybyła z centralnej Polski i pochodziła m.in. z okolic Będkowa, Skarżyska, Radomska, Starachowic, Częstochowy i Dąbrowy Tarnowskiej. (…) Na szczególną uwagę zasługują również reemigranci z okolic Lipska oraz z Francji” - napisał ks. Błaszczyk. Dzięki rodakom zza Buga powiat strzeliński zyskał na różnorodności kulturowej. Kresowiacy przywieźli ze sobą obyczaje i tradycje nieznane w innych częściach II RP. Dziś można wrócić do słów filmowego Pawlaka, który zwracał się do żony: „Oj, Mania, Mania, kiedy w Tobie zaświta historyczne myślenie, że Polska nie dzieli się na kresowych i resztę, tylko na mądrych i głupich.” Co w pierwszych powojennych latach nie było tak oczywiste.
Jednym ze źródeł, do którego odwołuje się autor jest  „Kronika Publicznej Szkoły Powszechnej w Cierpicach”. Kronikarzem był Władysław Boszczyk, kierownik szkoły w pierwszych powojennych latach, który sam przyznał, „że zebrane (przez niego – red.) dane są „niezupełnie dokładne”. Mimo to poczynione przez niego obserwacje zasługują na uwagę. Jak choćby ta: „Przesiedleńcy często czuli się wyalienowani w nowym miejscu przeznaczenia i z trudem dostosowywali się do nowych warunków życia. Ciągłe sąsiedzkie nieporozumienia, skłonności do wyrównywania porachunków na drodze użycia siły nie przeszkadzały skłóconym stronom do wspólnego nadużywania alkoholu. W samych Cierpicach znanych było 8 bimbrowni”. A jak powoływano wójta i sołtysów?  „Brak odpowiednich kadr powodował konieczność obsadzania stanowisk niższych ogniw władzy terenowej ludźmi, którzy nie posiadali odpowiednich kwalifikacji (…). W pierwszych latach powojennych wójtem zostawała osoba potrafiąca czytać i pisać, a sołtysem zazwyczaj pozbawiona tych umiejętności. Gdy wójtów mianował pełnomocnik obwodowy, to sołtysami zostawali zazwyczaj ci z repatriantów, którzy pierwsi przybyli do danego sołectwa” - można przeczytać w artykule ks. Błaszczyka...
Tekst ukazał się w 16 (1005) wydaniu "Słowa Regionu". Cały artykuł przeczytasz tu lub tutaj.


UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także