(STRZELIN) Dobiegła końca kolejna edycja II Ligi Piłki Halowej. Tym razem najlepsi okazali się piłkarze Jubilera Goldmax, którzy wywalczyli bezpośredni awans do I Ligi. Nagroda króla strzelców trafiła do Radosława Grzywniaka i Jakuba Górnickiego, choć wydaje się, że ten drugi strzelił o jedną bramkę mniej od „Rybaka”.
Krupnik Szczawin - Jubiler Goldmax 6:9 (2:3)
Już w pierwszym meczu poznaliśmy mistrzów II Ligi. Zostali nimi piłkarze Jubilera, którzy po zaciętym meczu pokonali Krupnik Szczawin. Do przerwy było 3:2 dla Jubilera, choć przy stanie 2:2 Krupnik miał rzut karny, który zmarnował Błażej Kurdyś. W pewnym momencie Jubiler prowadził już 4:2 i wtedy Krupnik zaczął odwracać losy tej rywalizacji. Zdobył cztery kolejne gole, a na tablicy widniał wynik 6:4 na korzyść Krupnika. W tę pogoń piłkarze ze Szczawina włożyli mnóstwo sił, których zabrakło w dalszej fazie meczu. Od tej pory gole strzelali już tylko zawodnicy Jubilera, którzy ostatecznie wygrali 9:6 i zostali mistrzem II Ligi Piłki Halowej. W tym spotkaniu cztery gole dla mistrzów zdobył Patryk Kwiatkowski, a trzema trafieniami popisał się Remigiusz Krzemiński. Dwa gole były autorstwa Radosława Grzywniaka, który tego dnia odebrał nagrodę dla króla strzelców.
Zwycięstwa Feniksu, Borowa i Green Install
Cenne zwycięstwa zanotowały ekipy z Pławnej, Borowa i Green Install. Ci ostatni pokonali 13:8 Zryw Ch
ociwel, tym samym ratując honor. Do tego meczu zespół Green Install zajmował ostatnie miejsce w tabeli i nie miał na swoim koncie nawet jednego punktu. Zwycięstwo w ostatnim meczu nie zmieniło ich pozycji w tabeli, ale liczba zdobytych punktów (trzy)wygląda zdecydowanie lepiej, niż zero. W tym spotkaniu formą błysnął Michał Swereda, który zdobył aż 10 bramek dla swojej drużyny. UKS Lider Borów po niecodziennym spotkaniu pokonał Jogę Bonito 18:14. Kibice oglądali bardzo ofensywny futbol i dużo sytuacji bramkowych. Na boisku nie brakowało walki i fauli, o czym mogą świadczyć trzy rzuty karne, które podczas tego meczu podyktował Tomasz Masłowski. Wszystkie strzelali zawodnicy Jogi. Paweł Olenkiewicz wykorzystał dwa z nich, a w trzeciej próbie spudłował Maciej Sobski. Pomimo 14 wpuszczonych bramek, świetnie między słupkami spisał się Dawid Woźniak, który kilkoma swoimi interwencjami ratował zespół z Borowa przed utratą gola. Ostatecznie UKS Lider pokonał Jogę z głowy nadzieję na podium rozgrywek. Najcenniejsze zwycięstwo w tym sezonie odniósł zespół z Pławnej, który rozbił CKZiU Anegre 14:4. Dzięki tej wygranej podopieczni Bogumiła Sikorskiego zajęli wysokie drugie miejsce na koniec rozgrywek. W tym spotkaniu Feniks długo utrzymywał się przy piłce, swoje akcje budował powoli i ostrożnie, a w odpowiednim momencie przyspieszał tempo gry. Choć po pierwszej połowie nic nie zapowiadało tak wysokiego zwycięstwa Feniksu, to piłkarze z Pławnej w drugiej odsłonie nie dali rywalom żadnych szans.
Czarny dzień Krupnika
Po porażce z Jubilerem zawodnicy Krupnika Szczawin mieli do rozegrania jeszcze jeden ważny mecz. Przeciwnikiem byli Abstynenci, a to spotkanie było rozgrywane tzw. awansem, ponieważ wcześniej zostało przełożone. Jeszcze przed meczem z Jubilerem Krupnik miał dwa cele- najpierw pokonać Goldmax, a potem uporać się z Abstynentami. Takie rozwiązanie dałoby mistrzostwo II Ligi. Kiedy nie wypalił pierwszy punkt planu, pozostała już tylko walka o podium. Trzeba było pokonać Abstynentów, lecz ci mieli taki sam pomysł, a dodatkowo potrafili go znacznie lepiej wprowadzić w życie. Do przerwy na tablicy było 5:3 dla Abstynentów i druga połowa zapowiadała niesamowite emocje. Niestety, z minuty na minutę opadały one coraz bardziej, bo w drugiej części gry strzelali tylko zawodnicy Abstynentów. 10:0 - takim wynikiem zakończyła się ta połowa i niech ten wynik będzie najlepszym podsumowaniem obrazu rywalizacji po przerwie. Mimo tego, zawodnikom Krupnika należą się słowa uznania, ponieważ w tym dniu rozgrywali sparing na dużym boisku, potem grali mecz w hali z Jubilerem, a na koniec musieli stawić czoła Abstynentom. Ten maraton był nie do wytrzymania.
Błąd w liczeniu?
W meczu Geomati - Starter Gęsiniec (13:9) doszło do niecodziennej sytuacji. Piłkarze Startera i Geomatów nie grali już praktycznie o nic. Wyjątkiem był Jakub Górnicki z Gęsińca, który w dalszym ciągu zachowywał realną szansę na koronę króla strzelców. Aby cieszyć się z indywidualnego triumfu, Górnicki musiał strzelić dziewięć bramek, a w przypadku ewentualnych ośmiu trafień koroną króla strzelców musiałby podzielić się z Radosławem Grzywniakiem. Sprawdziła się ta druga opcja, bo Jakub jak zwykle stanął na wysokości zadania i strzelił dużo bramek. Dużo, ale czy na pewno wystarczająco? Wydaje się, że nie osiem, jak jest w protokole, tylko siedem razy Górnicki pokonywał bramkarza rywali. Zamieszanie wywołała sytuacja przy pierwszej bramce dla Startera, którą strzelił Mateusz Preficz. Organizatorzy nie dostrzegli tej sytuacji i bramka została zapisana na konto Jakuba Górnickiego. To wywołało zamieszanie wśród widowni, bo każdy widział, że bramkę strzelił Preficz. W przerwie spotkania organizatorzy próbowali wyprostować sytuację i weryfikowali tę informację z piłkarzami. Ci przytaknęli temu, że strzelcem był Górnicki (nie wiadomo dlaczego) i bramka tak została dopisana. Sytuacja dziwna, mijająca się z duchem fair play, ale przecież każdy się może pomylić. Pomimo całego zamieszania, Jakubowi Górnickiemu należą się słowa uznania za formę i wysoki poziom, który prezentował przez cały sezon. Ostatecznie w dość kontrowersyjny sposób nagroda króla strzelców trafiła do dwóch zawodników: -Radosława Grzywniaka z Jubilera Goldmax i Jakuba Górnickiego ze Starteru Gęsiniec.
foto: Dawid Butyński
tekst: (AR)